Montaż podgrzewanych manetek

Po ostatniej wrześniowej akcji postanowiłem, że montuje grzane manetki. W sumie jest to bułka z masłem, ale może przyda się Wam kilka refleksji, które mnie naszły podczas tego nieskomplikowanego skądinąd procesu. Wink I tak oto powstała krótka fotorelacja.


1. Takie manetki firmy JMT wybrałem, bo spodobały mi się ze względu na ładne, proste wykończenie i zgrabną centralkę bez żadnych zbędnych napisów.


2. Montaż jest dość prosty, ale prawa manetka wymaga małej obróbki. Rozkręcamy wyłącznik i wysuwamy linkę gazu z rollgazu.


3. Dzięki temu będziemy mogli go całkowicie zdjąć z kierownicy.


4. Kolejnym krokiem jest ściągnięcie gumy z rollgazu. Nie jest to łatwe, ponieważ na jego powierzchni mamy wypustki zapobiegające obracaniu się gumy. Pomaga psiknięcie do środka WD-40. Przed założeniem podgrzewanej manetki musimy usunąć wypustki i kołnierz. Można do tego użyć wiertarki z kamieniem szlifierskim.


5. Po zakończonej obróbce składamy całość. Rollgaz powinien być gładki i wyglądać jak na zdjęciu.


6. Manetki podgrzewane były oczywiście krótsze niż fabryczne. Aby pozbyć się paskudnej przerwy, wymyśliłem, że można dobrać i dołożyć oringi o odpowiedniej średnicy. Nakładamy je na coś, na przykład kawałek rurki gumowej nasadzonej na rollgaz (lub bezpośrednio kierownicę, jeżeli chodzi o lewą rączkę).


7. U mnie wystarczyły dwa takie oringi (o wymiarach 29×4 w przypadku manetek JMT) dla każdej ze stron. Wygląda to po prostu jak fabryczne zakończenie podgrzewanej manetki.


8. Gdyby przerwa między manetką, a kubkiem obciążnika była za mała lub za duża, można nieco przesunąć na kierownicy cały zespół przełączników. Mimo, że ma on bolec stanowiący blokadę względem kierownicy, możliwa jest minimalna zmiana jego położenia. Na zdjęciu widać otwór w kierownicy i blokadę (górna część zespołu przełączników) – u mnie już naprawianą, bo oryginalne plastikowe wypustki bardzo łatwo się łamią. Po prawej stronie kierownicy musimy zostawić nieco luzu, tak, żeby rollgaz się nie zacinał i płynnie odbijał.


9. W zamyśle manetka powinna być zakładana na klej. Jednak ani dołączony do zestawu szybkoschnący, ani silikon, ani butapren nie dały rady związać się z plastikiem rollgazu. Pomogło owinięcie taśmą izolacyjną (grubość dobrana na czuja) i wciśnięcie manetki “na siłę”.


10. Przewód ustawiamy mniej więcej na rogu przełączników, w innym wypadku przy pełnym odkręceniu manetki będzie zawadzał o dźwignię hamulca przedniego.


11. Lewa strona idzie szybko. Zdejmujemy oryginalną gumową rączkę i wciskamy podgrzewaną manetkę. Zakładamy kawałek gumowej rurki, a na nią dwa oringi. Montujemy kubek z obciążnikiem z wyczuciem dokręcając mocującą je śrubę.


12. A tak wygląda wnętrze sterownika PWM (PWM = Pulse-Width Modulation = modulacja szerokości impulsów) manetek podgrzewanych JMT. Wygląda na to, że układ jest zbudowany chyba na jakimś gotowym układzie liniowym, ale kto go tam wie. 😉


13. Ważne, że centralka jest mała i zgrabna. Pięć poziomów grzania to aż za dużo. Chodź bywało całkiem zimno, poza testami na samym początku, jak na razie nie wyszedłem poza stopień nr 2 ;)). Przewody od centralki prowadzimy z wiązką od lewego zespołu przełączników. Natomiast przewody od manetek wygodnie jest upiąć trytkami odpowiednio po lewej stronie kierownicy do cięgna ssania, a po prawej – gazu. Wtedy nie przeszkadzają, a co ważne, prawie ich nie widać.


14. Co do instalacji elektrycznej, w zestawie mamy całe okablowanie z bezpiecznikiem. Najlepiej manetki podłączyć pod plus po stacyjce (np. plus z którejś z cewek zapłonowych). Instalacja powinna wytrzymać dodatkowy pobór około 4A. Jeszcze lepiej dać osobny przekaźnik załączający prąd bezpośrednio z akumulatora (oczywiście przez dodatkowy bezpiecznik). Żeby było wygodnie, można w tym celu podłączyć się pod przekaźnik rozrusznika. Przekaźnik powinien być sterowany plusem po stacyjce i dopiero przez niego podłączamy manetki (lub inne odbiorniki). Ja taki przekaźnik dodałem i obsługuje on u mnie jeszcze inne dołożone obwody. Tym samym nie obciążam niepotrzebnie standardowej instalacji (przewodów, bezpieczników, styków stacyjki i przełączników).


15. No i niestety dałem ciała. Zostawiony na przewodzie prawej manetki luz okazał się zbyt mały.


16. Po niespełna 2000 km przewód złamał się dokładnie na końcu koszulki usztywniającej. Stało się to oczywiście na dłuższej trasie, kiedy to podgrzewanie by się przydało. :/


17. Do reklamacji – która mogłaby nie zostać uznana z wiadomych względów – trzeba było by wypatroszyć całość instalacji z motocykla. W związku z tym postanowiłem sam coś zaradzić.


18. Ostry nóż, lutownica…


19. …trochę koszulki termokurczliwej…


20. …i peszel (taki, który nie jest rozcięty) o odpowiedniej średnicy pozwoliły ogarnąć temat. Teraz luzu zostawiłem zdecydowanie więcej.


21. Zobaczymy co będzie. Mam nadzieję, że teraz przewód wytrzyma. Nie chciałbym żeby jeszcze bardziej luzem wisiał. Poza tym fabrycznie, jak na złość, przewód po stronie roll gazu jest krótszy niż od strony lewej manetki. Zupełnie bezsensu. :/


Dodam tylko, że komfort podróżowania przy niskich temperaturach zdecydowanie się poprawił. Wink Deszcz czy zimno nie stanowią teraz problemu. Cały organizm według mnie mniej się wychładza – przez dłonie ucieka jednak sporo ciepła.


Na blogu i Instagramie dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem. Jeśli wśród moich artykułów i postów znajdziesz coś dla siebie, możesz postawić mi kawę ☕, którą z przyjemnością wypiję w garażu realizując kolejny projekt! Dziękuję! 😉

Postaw mi kawę na buycoffee.to