Przystań Tokaj

Dzień #1, piątek, godzina 17:30

Docieramy na pole namiotowe w miejscowości Tokaj na Węgrzech, znanej z dobrego wina. Po drodze mijaliśmy tereny pagórkowate, usiane plantacjami winorośli. 40 km wcześniej zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscowości o dźwięcznej nazwie Sátoraljaújhely, pod sklepem Lidl, by odsapnąć chwilę w cieniu i wrzucić coś szybkiego na ząb. Podeszli do nas dwaj panowie wyraźnie zainteresowani naszymi maszynami. DL Griby nie zrobił na nich takiego wrażenia jak VX Yaśka, możliwe, że ze względu na liczbę 800 na boku VXa, zamiast 650 na V-Stromie. 😉

Griba: Dobra, dobra, najpierw podeszli do DL’a. 😉


Słowacja natomiast była nudna. Policji z suszarką mnóstwo, co chwila teren zabudowany. No ale zawsze to ciekawsze niż trasa szybkiego ruchu. 😉 Okolice urokliwe. Bardzo ciepło, ale bardziej niż upał uciążliwy był dosyć silny wiatr, który solidnie nami targał, ujmując sporo przyjemności z jazdy.


Aha, jeszcze przed startem z Barwinek u Czopera zidentyfikowaliśmy awarię światła mijania. Po rozebraniu połowy moto i zabawach z miernikiem dotarliśmy do źródła problemu – szybka wymiana bezpiecznika i w drogę!

Griba: Yasiu w tym samym czasie skrupulatnie notował dotychczasowy przebieg trasy. 😉 Niestety jego notatki uległy później zniszczeniu w wyniku zalania jakimś tajemniczym płynem. 😉


Następny wpis
« »
Poprzedni wpis
« »