Co było dalej?

Dzień #12, wtorek

Rano pożegnalne zdjęcie z naszymi sympatycznymi gospodarzami.

DSC08175

Komša eskortuje nas do granicy miasta i pokazuje gdzie mamy jechać. Ruszamy w drogę!

Komša wskazał nam lepszą opcję dojazdu do granicy z Rumunią. Kilometry szybko lecą. Trochę kropi. Zatrzymujemy się na stacji – tankowanie, zakładamy co kto ma (kombinezony, podpinki) i jazda.

Gnamy do Tokaju. W sumie to Cz oper i Yasiek, od kiedy znaleźliśmy się w Rumunii, pędzą na złamanie karku. Chyba zapomnieli, że nie jesteśmy już w Serbii. Mimo tego szalonego tempa wyprzedzają Gribę zaledwie o pół długości czoperowego papierosa. 😉

DSC08177

Wieczorem podsumowanie wyjazdu przy kropelce czegoś mocniejszego. 😉 Niestety tokajska grawitacja znów atakuje – tym razem ofiarą pada telefon Czopera, w którym znajduje się dalsza część relacji z naszej wyprawy. 🙁

Dzień #13, środa

Żegnamy Tokaj i Węgry. Wieczorem u Yaśka. Królewskie powitanie i suto zastawiony stół. 😉 Podsumowania ciąg dalszy, zdanie raportu z wyjazdu rodzinie Yaśka.

Czwartek, czyli dzień powrotu do rzeczywistości

Griba i Czoper zaliczają udany tranzyt do swoich garaży. 😉


Poprzedni wpis
« »