Ținutul Secuiesc czyli Węgry na Rumunii

8 dzień, niedziela, 04-06-2017

Kiepsko śpię. W końcu ranek. Wstajemy standardowo około 9. Śniadanie…

DSC02664

…pakowanie…

DSC02665

…i ruszamy! Widoki przednie! Powoli zbliżamy się do Bicazu.

DSC02667

Jest niedziela. Ruch się wzmaga. Na drodze pojawia się coraz więcej motocyklistów, co ciekawe praktycznie sami Węgrzy! Zauważamy też, że napisy na znakach i budynkach są zarówno po rumuńsku jak i po węgiersku. Jeszcze nie wiemy, że znaleźliśmy się na Seklerszczyźnie. 🙂

Skręcamy na Bicaz i nagle zaczyna się niesamowity ruch. Sznur samochodów zamienia się w korek.

Autobusy blokują drogę w poprzek. Nawet motocyklem się nie przeciśniesz. Na pewno ciężko to zrobić tak, żeby bylo bezpiecznie. 🙁 Do tego gorąco jak piekle, a my posuwamy się w żółwim tempie.

Mijamy szybko wąwóz. Najlepszy odcinek okazał się dość krótki i jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Może sytuacja na drodze wpłynęła na moją percepcję, a może za ładne rzeczy widziałem już w Bośni? Słabo! Przepychamy się do przodu – byle dalej od tego wszystkiego. Po kilkunastu kilometrach ruch zaczyna iść płynniej. Dużo motocyklistów obrało ten sam kierunek. Większość z nich za punkt honoru przyjęła pokonanie zatłoczonego, krętego odcinka w jak najkrótszym czasie. Z przerażeniem obserwujemy ich “wyczyny”. Na szczęście nie doszło do żadnego wypadku.

W końcu wydostajemy się na w miarę pustą drogę. Zatrzymujemy się w przydrożnym barze w jakiejś miejscowości. Okrutnie zmęczeni!

DSC08644

Okazuje się, że Pani zza lady mówi gorzej po rumuńsku niż ja! Ale jakoś się dogadujemy rumuńsko-węgiersko-polskim i standardowo zamawiam kawę. Schodzą się miejscowe dziadki. Jakby nie patrzeć, jesteśmy dla nich niezłą atrakcją. 🙂 Trochę jeszcze gawędzę z sympatyczną Panią zza lady.

Sprawdzamy na mapie co nas jeszcze dziś czeka, wypijamy kolejną kawę i ruszamy dalej. Tego dnia zaliczamy jeszcze restaurację, w której spożywamy gumową pizzę. Byliśmy jednak tak głodni, że i tak nam smakowała (przynajmniej pierwsze kęsy). 😛

20170604_172627-small

Yasiu ma zazwyczaj w takich miejscach “nosa” i zamówił zupę. 🙂

20170604_172608-small

W Gheorgheni, a może trochę dalej zaczynamy szukać noclegu. Bez powodzenia. Wszystko zajęte, trwa długi weekend, dodatkowo w tej części Rumunii trwają jakieś imprezy regionalne. Tak wyjaśnił mi Pan z obsługi w jednym z zajazdów w Miercuraea-Ciuc. Faktycznie co i rusz jakaś impreza. Słabo. 🙁

Ruszamy dalej bez większej nadziei. Po chwili jazdy (od ostatniego postoju) dostrzegam na budynku przy drodze napisy oznaczające pensjonat. To nasza ostatnia szansa. Zagaduję i mamy pokój za jedyne 120 LEI. Trochę dużo, ale w tej sytuacji nie ma co grymasić!

Za dużo to dziś nie przejechaliśmy…

Pani prowadząca pensjonat trochę jakby wystraszona, ale po chwili się rozkręca. Przynosi nam wodę, chcę też zaserwować piwo, ale zanim zdążyła nas poczęstować już mieliśmy otwarte swoje, a wino czekało w kolejce na stole. 🙂

DSC08647

Należało się nam po tym upalnym i zatłoczonym dniu! Trwają pogaduchy przy flaszeczce (Polaków nocne rozmowy), które kontynuujemy z Yasiem, gdy Marta już smacznie śpi. My też w końcu idziemy mrużyć.

9 dzień, poniedziałek, 05-06-2017

Standardowy poranek. Ogarnianie gratów. Potem przerwa na śniadanie i pyszną (mimo, że była z cukrem) kawę, otrzymaną od miłej właścicielki pensjonatu.

DSC08649

Nasza gospodyni dziś znacznie bardziej rozmowna. Dowiadujemy się, że rejony w których jesteśmy zamieszkują Seklerzy. Ich przodkowie pochodzą z Węgier. Nie do końca wiadomo w jaki sposób znaleźli się w tym rejonie Europy. Seklerzy, choć mówią po węgiersku i czują się związani z Węgrami podkreślają swoją odrębność. Mają swój herb, zwyczaje i święta. No ładnie! Nic o tym nie wiedzieliśmy. Prawdą jest, że podróże kształcą.  🙂

Pożegnalne zdjęcie i wymiana namiarów na FB. 😛

Doamnă, avem adăugat adresă dumneavoastra pe hartă aici. Salutări din Polonia!

DSC08651

Postanawiamy zmienić plan naszej wyprawy i zaatakować Transfogarską od północy (a nie od południa). Ze względu na zalegający śnieg droga jest zamknięta, więc i tak całej nie przejedziemy. W związku z powyższym kierujemy się na Făgăraș za którym, w pobliżu północnego końca drogi 7C, planujemy szukać noclegu. Ruszamy! 😛

Rezultatem zmian w naszych planach jest to, że z głównej drogi postanawiamy zjechać na białą dróżkę. W ten sposób konsekwentnie omijamy duże miasta i nudne zabytki, które przypadkiem mogłyby znaleźć się na naszej trasie. 😛

Ostatecznie tego dnia dojedziemy do miejscowości Cârța, ale o tym za chwilę.

Biała dróżka… Cywilizacja zostaje gdzieś za nami. Na tej stacji nie zatankujemy.

DSC08652

Wkrótce znika również asfalt. W zamian pojawia się szuter. I o to chodzi! 😛

20170605_141335-color

Cieszymy się, oj cieszymy!

DSC02671-color

Było można trochę poszaleć! 😛

Wracamy na czarne gdzieś w okolicach miejscowości Rupea. Postój na kawkę i jedziemy dalej. Po drodze trafiamy na stado owiec…

…a potem na gwałtowną, górską burzę. Chowamy się w krzakach idąc za przykładem Yasia .

20170605_163902-small

Po chwili deszcz przestaje padać i możemy jechać dalej. Za Fogaraszem zaczynamy szukać noclegu. Pierwsze podejście nieudane. Ale przynajmniej pogawędziłem sobie miło z Panią z pensjonatu, która nawet wyszła nam pomachać na odjezdnym.

Przy tej okazji doszło do zabawnej sytuacji. Gdy Pani zobaczyła u mnie bagaże na miejscu pasażera bardzo się zdziwiła, bo myślała że Marta podróżuje ze mną. Pytała się jak to możliwe, że żona jest w stanie jechać w takich warunkach. Dopiero po chwili zauważyła, że każdy ma swój motocykl. 😛

Jedziemy dalej w kierunku Sibiu. Po drodze zauważam drogowskaz na kemping. Ciekawa sprawa – jeszcze nie spaliśmy na kempingu w Rumunii. 🙂 Postanawiamy to sprawdzić. Zawracamy i po chwili jesteśmy w miejscowości Cârța.

Kemping jest i to jaki! Super warunki za jedyne 30 LEI. Piękna trawka, stoliczki, krzesełka, ławki i grill. Kuchnia z pełnym wyposażeniem do dyspozycji gości i czyściutkie toalety!

DSC02717

Bardzo nam się spodobało to miejsce. Instalujemy się. 🙂

20170605_191803-small

Potem kolacja i pogaduchy.

DSC08660

Postanawiamy zostać na kempingu dwa dni. Jutro, bez gratów, spróbujemy wbić się na północny odcinek Transfogarskiej.


Następny wpis
« »
Poprzedni wpis
« »