Topienie dzisiaj było… tylko nie Marzanny, a motocykli i nie w morzu, a w błocie. 😛
Z tym topieniem to może trochę przesadzam, ale zacznijmy od początku. Domowy termometr pokazał za oknem całe 10 stopni i mimo, że to weekend, o dziwo nie padało. Sukces! Postanowiliśmy się przejechać. 😛
Z braku pomysłu najpierw wyruszyliśmy do Koleczkowa, a stamtąd drogą nr 218 w kierunku Wejherowa. W poszukiwaniu wrażeń postanowiliśmy zjechać z asfaltu. W Nowym Dworze Wejherowskim skręciliśmy w leśny dukt biegnący do Wyspowa. Początek trasy wyglądał dość niewinnie. 🙂
Jak łatwo się domyśleć, choć w niektórych miejscach w lesie trzyma jeszcze lód, to na drodze już dawno wszystko się rozpuściło.
Przyjemny szuter szybko zniknął, a jego miejsce zastąpiło błoto!
No i zrobiło się całkiem…
…całkiem ciekawie. W niektórych miejscach (jak na nasze skromne możliwości) nawet bardzo ciekawie! 😛
I choć zarówno my…
…jak i nasze maszyny (to naprawdę NIE jest błoto w spray’u!)…
…trochę się ubrudziliśmy, to zabawa była przednia i zaciesz był jak cholera! Radość była tym większa, że to przecież nasze pierwsze poważne kilometry w tym roku!
No a co z tą Marzanną?
Marzanna to (…) nazwa kukły przedstawiającej boginię, którą w rytualny sposób palono bądź topiono w czasie wiosennego Jarego Święta, aby przywołać wiosnę. (…) Zgodnie z (…) zasadami magii sympatycznej wierzono, że zabicie postaci przedstawiającej boginię śmierci spowoduje jednocześnie usunięcie efektów przez nią wywołanych (zimy) i nadejście wiosny. Źródło: wikipedia.org.
Kiedyś Marzannę topiło się w morzu. Mimo, że w Osłoninie dojechaliśmy prawie nad sam brzeg…
…to żadnej Marzanny nie udało nam się znaleźć. To chyba znaczy, że została utopiona? 😛
No, ale skoro jej nie ma, to dlaczego jeszcze nie przyszła wiosna?! 🙁
Poniżej ślad naszej trasy. Jak chcecie to poszukajcie Marzanny sami. Jeśli jakąś znajdziecie to wyślijcie ją, może nie koniecznie na “tamten świat”, ale jak najdalej od nas! 😉