II BiwakOFF – Chodel 20-22.07.2018

Jak myślicie, czy DL’em można przejechać przez głębokie rozlewisko? Zanim odpowiem na to pytanie powinienem wyjaśnić o co chodzi z imprezą o wdzięcznej nazwie BiwakOFF.

Spotkanie jest organizowane przez Perlika i Susznego, motocyklowych zapaleńców jeżdżących na motocyklach Suzuki V-Strom DL 650.

Żeby wszystko było jasne jeżdżących nie tylko po asfalcie. I to jak jeżdżących!

Źródło: Suszny.

Pod koniec czerwca br. na forum motocykla V-Strom ukazał się wpis Susznego na temat przygotowywanego zlotu.

Suszny piszę: “Główne atrakcje imprezy to integracja i jazda w warunkach w jakich wielu znawców twierdzi że V-Strom nie powinien się znaleźć.”.

Dalej czytamy: “Jest okazja się spotkać, pogadać, coś wypić, pojeździć, zdobyć nieco techniki jazdy, popływać w zalewie oraz wiele, wiele innych. Impreza bez wpisowego, bez rejestracji, bez sponsorów. Na miejscu będzie ognisko, grill, miejsce na rozbicie namiotów, wiata ze stołem i ławkami, żeby było gdzie z kieliszkiem i kiełbaską się podziać.“.

Brzmi to po prostu świetnie! Od razu zaklepałem sobie termin. Mimo zapewnień Susznego, że “Trasa terenowa dobrana jest tak, że przejedzie ją każdy kto będzie tylko chciał.“, miałem nieco obaw. Podczas ostatniej wizyty w Kraśniku, Suszny zabrał mnie na przejażdżkę po swojej okolicy i mogłem na żywo zobaczyć jak jeździ.

video
play-sharp-fill

Podobało mi się bardzo! Dałem radę, choć myślę, że tylko dzięki temu, iż Suszny wybierał łatwiejsze warianty trasy, gdy widział jak “wymiękam” na niektórych odcinkach. 😉

Mimo wszystko i tak postanowiłem dołączyć do ekipy. 😉

W piątek teleportowałem się z Gdyni najpierw przez A1, a potem kilkoma fajnymi skrótami na miejsce zlotu, czyli do Chodla. Tutaj zostałem odebrany ze stacji paliw przez Susznego. Za chwilę dołączył do nas Perlik.

Miejsce spotkania, początek oraz koniec trasy, miały miejsce nad urokliwym zalewem.

Organizatorzy zlotu zadbali dosłownie o wszystko. 😉

Wkrótce zaczęli zjeżdżać się kolejni uczestnicy. Tak wyglądała wiata, która była miejscem piątkowej, wieczornej imprezy…

…i jednocześnie naszym miejscem noclegowym.

Sobotni ranek rozpoczęliśmy regeneracyjną herbatką…

…i oczekiwaniem na pozostałych uczestników spotkaniu. Gdy wszyscy już byli, przed wyruszeniem w trasę udaliśmy się do Perlika, aby zostawić zbędne graty.

Jeszcze krótkie szkolenie…

…i ruszamy!

Na szlaku napotkaliśmy całe mnóstwo offroadowych atrakcji. Czego tam nie było! Kopny piach, błoto, kałuże, szutry, polne ścieżki pełne dziur, leśne dukty, strome zjazdy i podjazdy, brody…

Były momenty, że gleby sypały się jak z rękawa. Gdyby stworzyć ranking zająłbym w nim pewnie całkiem niezłe miejsce. 😉

Pomagaliśmy sobie wzajemnie podnosząc maszyny i wspieraliśmy się na cięższych odcinkach. Gdy coś trzeba było naprawić chętnych rąk do pomocy nie brakowało!

Jedno z rozlewisk okazało się punktem kulminacyjnym całej trasy. 😉

Suszny: “Ta przeprawa wodna nie była planowana, tam zawsze była droga… Stan wody w płynącej obok rzece podniósł się na tyle, że na dawnej drodze była woda w kolano.“.

Jak to wyglądało? Ano tak. Ten w białej koszulce to ja! 🙂

Źródło: Graboss.

Udało się! Przejechaliśmy! No i mamy odpowiedź na postawione na początku tego wpisu pytanie. Tak, DL’em można bez problemu przejechać przez głęboką wodę, ale najpierw trzeba przepuścić płynące przez bród kajaki. 🙂

W trakcie całego przejazdu nie zabrakło czasu na posiłek…

…i wspólne zdjęcie. 😉

Jak dla mnie super impreza! WIELKIE BRAWA dla organizatorów! Chłopaki poświęciły mnóstwo czasu na przygotowania i spędzili z nami weekend, żebyśmy mogli wspólnie trochę się “pobawić”.

Trasa świetna! Miejscami wymagająca (przynajmniej dla mnie), ale przecież o to chodziło! Oddajmy jeszcze głos organizatorom.

Suszny napisał: “Obserwowałem na trasie wielu z was i przeskok umiejętności i pewności siebie rósł z każdym kilometrem. Na prawdę nie spodziewałem się że pójdzie nam to tak sprawnie! […] Doświadczyliście chyba każdego rodzaju utrudnień jakie można spotkać poza asfaltem. […] Co chwila coś wydawało się dla niektórych niemożliwe, a po przejechaniu zastanawiali się co w tym trudnego?! :D Wszystko siedzi w głowie. ;)“.

Perlik dodał: “Moim zdaniem cel biwaku został osiągnięty. Udowodniliśmy wszyscy razem, że DL’em można naprawdę sporo, a ograniczenia to głównie nasza głowa. Myślę, że teraz nikt się nie przestraszy jakiegoś piasku czy błota tylko pójdzie przez niego jak zły. 🙂 Tak jak pisał Suszny, z każdym kilometrem widać było postęp i pewność. Brawo dla wszystkich!!! Było super!“.

Tak! Było SUPER! Kiedy znowu umawiamy się na OFF? 😉