Pierwsze podrygi 2019

Przez kilka ostatnich dni pogoda zmieniała się tak szybko jak wzory w kalejdoskopie. Nie na darmo mówi się: “W marcu jak w garncu!”. Dobre jest to, że obfite deszcze zmyły sól z asfaltu. Wszystko fajnie, ale kiedy wreszcie skończy się ten prysznic? W ostatnią niedzielę w końcu nastąpiła ten tak długo oczekiwany moment i przestało (na chwilę) padać!

W sumie to nie wiem, czy zdecydowałbym się tego dnia na jakąś moto wycieczkę. Na szczęście są koledzy z grupy ADV. Pierwszy odezwał się Aleksander. Spotkaliśmy się w Gdyni przy terminalu, skąd przez Pierwoszyno pojechaliśmy do Osłonina. Tu okazało się, że Olek musi wracać do domu. Ja zostałem żeby w Żelistrzewie dołączyć do Roberta, który z Gdańska jechał w okolice Pucka.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia! Dlatego w poniedziałek do pracy pojechałem na moto. Po dłuższej przerwie nawet przejażdżka po zatłoczonym Trójmieście sprawia całkiem niezłą frajdę. 😉

Nastał wtorek. Pogoda nadal fajna! Wracając z roboty podjąłem szybką decyzję – trzeba korzystać! Jak pomyślałem tak zrobiłem. Podjechałem do garażu, zostawiłem zbędne graty i w drogę!

I mimo, że samemu i bez konkretnego celu trochę dziwnie i nudno, to jednak nieco kilometrów na koła nawinąłem. Odwiedziłem kilka starych, dobrze znanych szlaków, ale udało mi się również znaleźć parę nowych, ciekawych “skrótów”.

Dzisiaj, czyli w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, pogoda troszkę jakby “siadła”. Mimo tego, aby zaspokoić niedosyt jeżdżenia, na przekór niepewnym warunkom atmosferycznym, postanowiłem dołożyć do nowego “sezonu” jeszcze trochę kilometrów. 🙂

Deszczu na szczęście nie było – no może kilka kropel – ale za to nie zabrakło szutru, leśnych duktów i malowniczych, zagubionych pośród pól ścieżek. 🙂