W końcu! Czekaliśmy na to… cały rok! I znów jesteśmy w Chodlu nad zalewem, gdzie w tym roku zlokalizowana jest baza spotkania BiwakOFF.
Kto uczestniczył w spotkaniu BiwakOFF w poprzednich latach wie o co chodzi. To świetna impreza organizowaną przez Susznego i Perlika przy wsparciu chłopaków z grupy LEKKI OFF LUBLIN I OKOLICE. Integracja i wspólna jazda offem to temat przewodni tej imprezy. Trasa przygotowana pod ciężkie motocykle zapewnia maksymalną ilość offroadowych atrakcji – uczestnicy są zawsze zadowoleni. Nie ma się co dziwić, ekipa ma już niezłą wprawę, bo szykuje offroadowe atrakcje po raz czwarty. O poprzednich edycjach imprezy można przeczytać → tutaj i → tu.
Wczoraj wieczorem integracja, a dziś od rana każdy już czeka na ten moment. Trzeba zjeść śniadanie, bo potrzebna będzie siła i ogarnąć moto przed trasą.
Jeszcze odprawa i podział na grupy. Czas wyruszyć na trasę BiwakOFF!
Jeździmy! Trasa piękna, atrakcji offroad dużo, to i wszyscy zadowoleni. Tankowanie, doraźny serwis, łyk wody i lecimy dalej. 😉
Nasza grupa, czyli same ciężkie motocykle, tempo szybkie, ale z opcją postojów na zdjęcia, w trakcie przejazdu podzieliła się na dwie ekipy. Na starcie było nas troszkę za dużo, a i jak się wkrótce okazało prędkość pokonywania przeszkód przez uczestników była za bardzo zróżnicowana, żeby jechać razem.
Dojechaliśmy do Albrechtówki koło Kazimierza. Jesteśmy na obiedzie. Jest czas na pogaduchy, a przede wszystkim regeneracje sił.
Atrakcji za nami dużo, bardzo dużo! Piach, piach i jeszcze raz piach, a czasem trochę błota! 😉 Nie jest lekko ale wszyscy dzielnie dają sobie radę. Nie ważne jak, ważne żeby przejechać. Kiedy trzeba pomagamy sobie nawzajem. W ruch idą liny albo dodatkowa para rąk, która pomaga postawić przewrócony motocykl na koła.
I choć czasem w emocjach ktoś przeklnie, a upał i komary dają się we znaki, to nie ma to większego znaczenie. Jedziemy razem i nie poddajemy się! Właśnie o to tutaj chodzi. 🙂
Trasa przejechana! Zajebista zabawa! Było świetnie. Jesteśmy troszkę zmęczeni ale za to naładowani pod korek pozytywnymi emocjami.
Jakoś tak wyszło, że nasza grupa (a w zasadzie podgrupa) jako jedyna przejechała od początku do końca całą trasę. Wiadomo, Wasyl prowadził, a Griba zamykał, a to oznacza, że nie ma miękkiej gry. 🙂
Teraz relaks, a później dalsza integracja i podsumowanie dnia przy ognisku. 😉
Po przybyciu do bazy najpierw zmyliśmy z siebie kurz z drogi, a potem przyszedł czas na nocne Polaków rozmowy przy ognisku.
Cieszymy się z każdego wspólnie przejechanego kilometra. Analizujemy po raz setny trasę i jej atrakcje. Wychwalamy nasze wspaniałe motocykle. Suszymy przy ognisku buty, no i oczywiście snujemy offroadowe plany na najbliższą przyszłość. 🙂
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Trzeba się zbierać bo do domu mamy dosłownie “rzut beretem” – jakieś 550 km. 😉
Żegnamy się z ekipą BiwakOFF i uczestnikami, którzy są jeszcze w bazie. Ruszamy jakoś po godzinie dziesiątej. W pięć motocykli tworzymy zgraną ekipę. Marta prowadzi, a za nią gęsiego jadą Griba, Cesar, Miki i Wasyl.
Za nami 190 km. Czas na dłuższą przerwę. My jemy kanapki, a Cesar w tym czasie uprawia moto aerobik. 😉
Po 21 zjeżdżamy do Gdyni. Wyszło prawie 1300 km. Czy było warto? Odpowiedź może być tylko jedna – TAK!!!
Super impreza, świetni ludzie, fantastyczna trasa! Suszny, Perlik, Seba i reszta lubelskiej ekipy – dziękujemy za opracowanie kolejnego eleganckiego, pełnego offroadowych i widokowych atrakcji track’a oraz za ogarniecie całego spotkania! Wasze zdrowie!
Dziękujemy też wszystkim uczestnikom za towarzystwo i wspólną zabawę!
Weekend pełen wrażeń za nami. A my myślimy tylko o jednym: “Kiedy znowu umawiamy się na OFF?”. 😉
Relacja z czerwcowego wyjazdu w Polskę jeszcze nie jest skończona (aktualizacja 😉 – jest gotowa, do poczytania → tutaj), a już nowe plany czekają na realizację. Czas rozpocząć kolejne wyzwanie!
Piątek rano, 10-07-2020
Marta właśnie co wyruszyła na coroczny zlot motocyklowych czarownic “Baby na motóry”.
Ja w tym czasie zaplanowałem szybki rekonesans zachodniej części polskiego szlaku TET. Dołączyli do mnie Wasyl i Cesar, którzy ochoczo podchwycili mój plan.
Najpierw chcemy z Trójmiasta ruszyć offem na zachód, gdzie wjedziemy na track TET w okolicach miejscowości Chojna. Co z tego wyniknie i jak daleko na wschód dotrzemy okaże się już wkrótce. 🙂