TET rozpoczęty

Niedziela, 12-07-2020

Słońce budzi nas wcześnie rano. Najpierw ogarniamy siebie i graty.

A potem zaliczamy obfite śniadanie. Tym razem nikt nie musi stać przy garach, bo posiłek mamy w cenie noclegu. 🙂

Najpierw szybki skok do Myśliborza i zahaczamy o pierwszą napotkaną komisje wyborczą.

Obywatelski obowiązek został spełniony!

Dumni z wykonanego zadania ruszmy przed siebie.

Kawałek za miasteczkiem zaliczamy jeszcze tankowanie i zjeżdżamy z głównej drogi.

Hura! Jesteśmy na TET!

Początek jest… taki sobie. Kostka, asfalt, asfalt, bruk. Trochę lipa. Nastawialiśmy się na jakiś off. A tu takie pitu pitu niewiadomo co. 😉 Czasami trafi się jakiś ogryzek piaskowej, polnej drogi lub skrót przez jakieś chaszcze. I to wszystko. Na szczęście widoki wynagradzają nam brak offroadu.

Lecimy przed siebie. Może dalej będzie lepiej. Dopiero jakoś przed miejscowością Tuczno następuje przełom. Na trasie pojawia się więcej szutru i polnych dróg oraz krętych leśnych ścieżek, a mniej brukowej kostki. To cieszy!

Do tego dochodzą dodatkowe atrakcje takie jak bunkry. Gdy Griba pilnuje motocykli, chłopaki odwiedzają kilka z nich. Wasyl próbował nawet uratować jeden z bunkrów przed zawaleniem.

Koniec końców uznał jednak, że jest to (tak samo jak ich zwiedzanie) zupełnie bez sensu. 😉

Podczas przerwy na kawę (A ciasto było niedobre!), która wypadła nam w miejscowości Sówka, omawiamy dotychczasowe wrażenia.

Chwilę później poznajemy Wiolę i Bogusia. Biorą oni udział w spływie kajakowym. Dziś zatem “w cywilu”, ale na co dzień też śmigają na motocyklach. Co ciekawe sympatyczna ekipa mieszka w okolicach miejscowości Renice, gdzie spędziliśmy ostatnią noc. 🙂

Kurczowo trzymając się szlaku TET docieramy do Wałcza, gdzie zjadamy pyszną pizze. Po zregenerowaniu sił ruszamy dalej.

To jeszcze nie koniec na dzisiaj. Za miejscowością Szwecja odwiedzamy poradzieckie bunkry (Znowu!), gdzie przechowywano głowice jądrowe. Dało się podjechać motocyklem i pyknąć fotkę, wiec obleci. 🙂

Z kolei za Jastrowiem natknęliśmy się na stary, zniszczony wiadukt kolejowy.

Ogromnie nas cieszy coraz więcej polnych i leśnych dróg na szlaku,  a do tego pojawiające się od czasu do czasu błoto i głębszy piach. Wreszcie jakieś off atrakcje! A do tego wspaniałe widoki, które ciągną się aż po horyzont!

Zadowoleni obrotem spraw na wieczór dojeżdżamy w okolice Więcborka, żeby ostatecznie namioty rozstawić na polanie nad Jeziorem Proboszczowskim. Nasz nocleg sponsoruje dziś godna polecenia aplikacja park4night. 😉

Dziś za nami 340 km TET’a i moc wrażeń. Co będzie jutro? Zobaczymy. 😉