KaszubyOFF 2020

Prolog

Kilka tygodni temu, galeria w smartfonie zrobiła mi bardzo miłą niespodziankę. Na ekranie wyświetliła się kompilacja zdjęć i filmów. Zdecydowana większość fotek pochodziła ze → Spotkania OFF na Kaszubach, które w zeszłym roku zorganizowali Marta, Griba i Wasyl.

Nie myśląc za wiele podzieliłem się tymi pięknymi wspomnieniami na grupie FB „BiwakOFF”. Wśród zagorzałych fanów jazdy offem na ciężkich motocyklach, ale i wśród „liściarzy”, materiał od razu zyskał aprobatę. Skutecznie przywołane zostały minione emocje!

Najpierw podniosły się nieśmiałe głosy: “Kiedy znowu? Chcemy jeszcze raz!”. Potem rozgorzały gorące dyskusje: „Czy w tym roku nas zaproszą?”. Pojawiły się wątpliwości: „Czy będzie można DL’em?” i „A co z liściami?”.

Na szczęście na postawione pytania szybko znalazły się odpowiedzi. Nie trzeba było długo czekać, bo ludzie z Kaszub nie obiecują niczego na darmo! Na początku września przyszedł czas, aby wcielić w życie obietnice poczynione przy ognisku na tegorocznym spotkaniu → BiwakOFF. Na facebookowej grupie pojawił się link do formularza rejestracyjnego na kolejne kaszubskie spotkanie. ?

Sztab KaszubyOFF działał już od dawna snując plany i układając track. Zanim powstała ostateczna wersja trasy odbyło się wiele spotkań i narad.

Ekipa nakręciła setki kilometrów po kaszubskich bezdrożach w poszukiwaniu offroad’owych atrakcji. Zespół sprawdzał kolejne odcinki trasy i ich przejezdność w różnych warunkach, niekiedy z poświęceniem godnym podziwu. Co nieco o tym mógłby powiedzieć Cesar, który po dołączeniu do teamu od razu awansował na lidera beta testerów.

Osobnym tematem było przygotowanie bazy spotkania. Poprowadzenie rurociągu o tajemniczym przeznaczeniu (podobno do pobliskiej gorzelni), ogarnięcie domku, który miał być bazą spotkania, zakupy i inne duperele związane z zakwaterowaniem uczestników spoczęły na głowie Wasyla.

Dzięki wspólnym staraniom stało się możliwe to, co nastąpiło w dniach 25-27.09.2020. W ten weekend BiwakOFFowicze znowu mogli się spotkać na północy Polski i razem pojeździć w offie!

Piątek

W stronę Kaszub, a właściwie Kociewia, bo w zasadzie właśnie tutaj była zlokalizowana baza tegorocznego spotkania KaszubyOFF, ruszyłem z Warszawy (jak zwykle po niewielkich komplikacjach) około 14. Tym razem nie chciałem być ostatni. 🙂

Metę w tym roku zapewnił Wasyl, który udostępnił dla BiwakOFFowiczów kawał placu na namioty i swój domek letniskowy. Moim celem była miejscowość Krąg, pięknie usytuowana między dwoma jeziorami (jedno z nich nosi nazwę „Długie”, a drugie „Okrągłe”).

Wszystko wydawało się proste i dobrze zaplanowane. Tak wynikało z treści maili rozesłanych przed spotkaniem do uczestników przez centralę KaszubyOFF. Jedyne nad czym nie udało się zapanować to pogoda. Meteorolodzy straszyli bowiem „mokrymi gaciami”!

Zazwyczaj prognozy się nie sprawdzają, niestety ta jako jedna z nielicznych okazała się wyjątkowo trafiona! W moim przypadku przez zdecydowanie większą część drogi ścigałem się z “czarnym frontem” idącym od zachodu, który ostatecznie dopadł mnie, kiedy byłem zaledwie około 40 km od bazy spotkania! Ściana wody chlusnęła z nieba zmuszając mnie do założenia przeciwdeszczowego kombi. Licząc na szybkie “przejście opadu” pauzowałem niemal godzinę, koczując w przydrożnym sklepie.

W końcu tradycyjnie, bo tak samo jak rok temu po ciemku, około godziny dwudziestej, dotarłem na miejsce. Biały DL Griby przy wjeździe nie pozostawiał cienia wątpliwości, gdzie należy skręcić, żeby znaleźć się w bazie. ?

Zziębnięty i przemoczony prawie do szpiku kości zlazłem z motocykla. Widok znajomych twarzy, gorące powitanie i pakiet startowy w postaci kielicha samogonu w mgnieniu oka przywróciły mi humor oraz rozgrzały moją przemoczoną duszę. 😀

Legendarna ekipa „Busriders” (znana też jako „Z motocyklem na pace przez powiat”) z lubelskiego, czyli Pavson, Leo i Wrona, dotarli chyba sporo szybciej niż ja. Przynajmniej tyle mogłem wywnioskować sądząc po stanie ich dusz. 🙂

Wkrótce okazało się, że w tym roku nie byłem jednak ostatni. Po mnie na miejscu spotkania pojawiają się jeszcze kolejni biwakowicze m. in. Seba, Perlik i Bolek. I oni nie mieli lekko podczas przelotu. Ulewne deszcze towarzyszył im przez większą cześć drogi.

Niestety, choć było nas więcej niż rok temu, zabrakło kilku zasłużonych BiwakOFFowiczów, którzy z różnych powodów nie mogli pojawić się na spotkaniu.

Późnym wieczorem trafiło się “okienko pogodowe”, które pozwoliło na rozbicie namiotów. Zapłonęło również ognisko. Nie było łatwo, ale na szczęście nie trzeba było palić liści, bo po obfitym podlaniu drewna etyliną spuszczoną z baku jednego z deelów, płomień buchnął pod niebo.

Około godziny 23 wszyscy już w komplecie. Jest okazja, żeby się napić jeszcze bardziej niż zwykle, bo Wrona ma dzisiaj urodziny. Nie wiem czemu, ale nie pamiętam ile razy tego wieczoru śpiewaliśmy mu „100 lat”. ?

Sobota

Dziś jest ten dzień! Dzień, który parafrazując Kazika “przywitał nas ulewą”, bo od bladego świtu padało, lało i tak na przemian. W głowach rodzą się złe myśli: „A może by tak zostać na bazie? Zostało jeszcze sporo alkoholu. Szkoda, gdyby się zmarnował!”. Szybko jednak odpędzamy od siebie chwilę słabości. Przecież czeka na nas przepiękna trasa, 135 kilometrów po kaszubskich leśnych ścieżkach i szutrach, przygotowana przez Wasyla, Martę oraz Gribę.

Zanim ruszyliśmy nastąpiła seria zdarzeń, których nikt się nie spodziewał, a które wszyscy zapamiętają na długo. W DL’u Krzyśka zabrakło prądu. Griba spiesząc mu na pomoc wystartował tak skutecznie, że torf wymieszany z piaskiem poleciał spod jego Motoza ADV daleko za motocykl! Akcja „akumulator” szczególnie dała się we znaki Afrykańskiemu Misiowi. Ucierpieli również Seba vel Puszkin i Bolek.

Nie można też zapomnieć o akcji „spinacz”, która co prawda nie była tak spektakularna, ale zapewniła Perlikowi skuteczny rozruch jego DL’a bez potrzeby używania klamki sprzęgła (i uszkodzonego czujnika przy niej).

Gdy wszyscy wyjechali na drogę przed bazę, przyszedł czas na odprawę i podział na grupy. W tym momencie, jak na zawołanie, w końcu przestał padać deszcz! 🙂

Co do grup to uformowały się dwie. Pierwszą, której hasłem przewodnim było: „Jechać, jechać, zapierdalać!”, poprowadził Wasyl.

Drugą, zwaną turystyczną, której uczestnicy woleli jechać wolniej, żeby móc się delektować widokami, a od czasu do czasu nawet skorzystać z możliwości poleżenia na kaszubskim piasku, poprowadziła Marta.

Trasa… brak słów, żeby ją opisać! Track obfitował w możliwie każdy rodzaj dróg, od nawierzchni z cholernie śliskich kocich łbów przez szerokie, szybkie szutry (których tak mało w okolicach, skąd przybyliśmy), leśne i polne ścieżki oraz zarośnięte dukty. Były wiadukty nad torami, mostki, śluzy, lasy, bezkresne pola i łąki. W Fojutowie mogliśmy zobaczyć jak wygląda skrzyżowania rzek. Można było rozejrzeć się po pięknej kaszubskiej okolicy z 11 kondygnacyjnej wieży widokowej w Przytarni. Były i dwa OSy – mini tor motocrossowy oraz żwirownia, gdzie ostatecznie można było sponiewierać siebie i swój motocykl. Do wisienek na torcie należy zaliczyć bród, który dał się we znaki grupie pierwszej (dopiero grupa druga pokazała jak to się robi) oraz piaskowy podjazd. ?


Podczas przejazdu w mijanych wioskach machały do nas niewiasty (A może były to przedstawicielki Lasów Państwowych, które chciały nas zatrzymać do kontroli? Kto to wie!), a dzieci cieszyły się na widok motocykli pędzących (ale przepisowo) po kaszubskich bezdrożach. Szczęśliwie tym razem obyło się bez bramy z siekierą, a taka właśnie przygoda spotkała jedną z grup na BiwakOFF w tym roku. Widać, że Kaszubi są bardziej wyrozumiałą nacją niż mieszkańcy Lubelszczyzny. 😀

Trasa trasą, ale w końcu nasze żołądki zażądały jedzenia. Obie grupy spotkały się na posiłku w zajeździe. Co ciekawe, gdy danie było gotowe, z głośnika można było usłyszeć co kto zamówił. I tu mała dygresja. Jakieś 22 lata temu bywałem na koloniach w tej okolicy. Wtedy również jedzenie było zapowiadane ze szczekaczki. Ciekawy klimat, który utrzymał się do dziś, być może to tutejszy regionalizm. Zapomniałem o to zapytać lokalersów. ?

Ale żeby nie było, także BiwakOFFowicze mają swoje mniejsze i większe tradycje. Jedno na naszych spotkaniach jest pewne – dzień bez busa byłby dniem straconym! W trakcie obiadu Pavson melduje “kapcia”, a jako że i Perlik nie czuje się najlepiej (To chyba nie COVID?!), chłopaki rezygnują z reszty trasy i razem wracają do bazy na deelu Perlika. Tym sposobem Pavson dociera do busa, rzecz jasna celem zwiezienia TTR’y na bazę. To jedyny sposób ratunku, bo zawiódł spray uszczelniający, a jest już za późno na zmianę kichy w trasie.

Po posiłku u niektórych wystąpił dobrze znany syndrom swędzącego ryja. Czerwone policzki, niekontrolowane drapanie to symptomy, które nie sposób ugasić bezalkoholowym piwem! Dlatego po obiedzie szyk został uformowany błyskawicznie. Wszyscy ochoczo stanęli do ostatniego odcinka myśląc o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w bazie i móc wreszcie rozpocząć biesiadę przy ognisku.

Ostatnie 40 km trasy to piękne widoki okraszone zapachem lasu, jezior, piachu ze żwirowni oraz oleju spalanego przez Bigosa Rafała, który jak na złość pchał się za każdym razem na początek grupy szybkiej.

Po dotarciu do bazy ognisko zapłonęło ponownie, jednak niebawem deszcz zagonił wszystkich do domku Wasyla. Rozdane zostały nalepki okolicznościowe.

Tego wieczoru poruszono wiele istotnych i tych mniej ważnych kwestii. Odśpiewano po raz n-ty 100 lat dla Wrony. Wzniesiono toasty oraz złożono obietnice i zapowiedzi kolejnych spotkań.

Gdy większość BiwakOFFowiczów pogrążyła się we śnie, sztab KaszubyOFF nie próżnował. Akcja “wlepka” polegała na uhonorowaniu okolicznościowymi naklejkami „liściarzy”, „busiarzy, „przyczepkarzy” oraz innych nie „deelowych” uczestników spotkania. ?

Niedziela

Kto miał do pokonania największą odległość do domu, zwarty i gotowy wyruszał w drogę powrotną już około godziny 10. Czasem godzinę odjazdu wyznaczał osiągnięcie zdolności do kierowania pojazdami mechanicznymi. 🙂

Wrona zastosował kultowy już system pakowania namiotu “O tak go wpierdolę!”. System kultowy, a co więcej skuteczny, stąd zyskał sobie spore grono zwolenników, które asystowało przy procesie załadunku busa Pavsona.

Powstała nawet utwór poetycki, który można uznać za swoisty hymn BiwakOFFowiczów.

Fraszka na Namiot

Kiedy powrotów nastały czasy,
zaczęli się biwakowicze szykować do trasy.
Pakują dokładnie swój ekwipunek,
zwijają pieczołowicie każdy sznurek.

Trzymając w rękach swój namiot zmemłany,
Wrona, stojąc nieco zadumany,
rzekł patrząc daleko w pole:
“Nie będę składał – o tak go wpierdolę!”

Ja wyruszyłem na południe chyba ostatni, jakoś około godziny 14, zostawiając za sobą cudny weekend, wspólne jeżdżenie z dala od asfaltu, piękne przeżycia no i ludzi, za którymi już tęsknię.


Epilog

Po niemal sześciu godzinach jazdy w ulewnym deszczu przy silnym, bocznym wietrze, w końcu zaparkowałem w garażu. Byłem zmęczony i znowu mokry od stóp do głów. Jednak wspomnienie tych kilkudziesięciu fantastycznych godzin spędzonych w doborowym towarzystwie przywróciło mi uśmiech na twarzy i zrekompensowało trudy powrotu.

Dziękuję Wasylowi, Cezarowi oraz Marcie i Gribie za przygotowanie spotkania, pozostałym uczestnikom za ekstra czas spędzony w Waszym gronie!

Koniec i bomba, a kto z nami nie jeździł ten trąba!

A to pisałem ja – konra_dzik!* 🙂

*Wsparcie i korekta – Griba 😉

10 komentarzy do “KaszubyOFF 2020”

  1. Dziękuję za edycję kolejnej extra imprezy , gospodarzowi , prowadzącemu ,i gościom , wszystkim za atmosferę !Było cudnie !

  2. @Maciek Błaszczak i ja meldujemy się w domu. Dzięki za super imprezę. Szerokości dla tych co jeszcze podróżują???

  3. Dziękuję raz jeszcze wszystkim za spotkanie a organizatorom dodatkowo za gościnę, trasy i że im się chciało chcieć???
    Do zoba

  4. Udało się dotrzeć do domu. Pomijając deszcz przez 7 godzin droga ok. Jeszcze raz dzięki serdeczne za udaną imprezę. Pozdrowionka

  5. Impreza przekozacka, baaardzo fajna trasa, szybka, udało mi sie nadążać ? bardzo dziękuje i widzimy sie na sylwestra ??

  6. A propo trasy i ogólnej organizacji to mozna sie uczyć od Was. Trasa i tereny super, szybka, u nas takich brakuje. I odwołuje ze bus jest fajny. Nie jest fajny. Trochę mokro bylo ale z honorem na kołach.?

  7. Wielkie dzięki za superancką, pro organizację, fajową trasę i super atmosferę. W offa jak najszybciej!

  8. @Marta @Griba @Wasyl
    Bardzo dziękuję za zaproszenie… Świetna impreza.Dobra organizacja a przede wszystkim umiejętność zapanowania nad uczestnikami ? Bardzo dziękuję też ekipie ? Szczególnie tym którzy mieli trochę km do pokonania… Dobrze było Was poznać ? Przepraszam za zatruwanie i ból głowy podążających za BIGiem ?

  9. Witam serdecznie wszystkich.
    Dziś mam siłę napisać parę słów
    Przede wszystkim dziękuję za pięknie zorganizowane 3dni mojego życia. Wasylowi za udostępnienie działki, Gribie Gribowej, Cezarowi i jeszcze zapewne komuś za poświęcenie sporej ilości czasu na opracowanie bardzo fajnej trasy. Całej reszcie za dwa dluuugie wieczory fajnych rozmów i szeroko pojętej integracji.,.. w ogóle to powinienem zacząć od tego że dzięki za zaproszenie busiarzy! Pogoda dopisała?
    Wasyl sory że wyjechaliśmy bez pożegnania, ale byłeś jakiś taki zepsuty?.
    Mam nadzieję że do jak najszybszego zobaczenia!
    Aha i dziękuję moim dwóm kompanom podróży za tak śmieszne kilka godzin w trasie busem…..

    Co złego to nie ja
    Dzięki i pozdrawiam Was!

  10. Tereny super, podobne do naszych leśny ale o wiele wiele szybsze super. Fajnie było też pojechać rajd i zobaczyć jak jest z innej perspektywy ?
    Z racji przeziębienia to był ciężki weekend ale mimo wszystko nie żałuję ?

Możliwość komentowania została wyłączona.