Przedwiośnie, czyli droga do wiosny

Przedwiośnie to okres, który jak żaden inny pozwala zweryfikować umiejętność jazdy na dwóch kołach w offie . Wszechobecne błoto, głębokie kałuże o niepewnym dnie, koleiny pełne niespodzianek to w tym okresie “chleb powszedni” dla każdego, kto postanowił zjechać z asfaltu.

Nie ma wątpliwości, że są to warunki, które wymagają od kierującego ciężkim ADV odpowiedniego przygotowania, bo takie podłoże nie wybacza przecież błędów!

A że opona i chęć szczera z nikogo nie zrobią bohatera to trzeba “Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć!”1. W takich warunkach z jakimi można się spotkać podczas przedwiośnia na niewiele zda się nawet agresywny bieżnik. Zgadnijcie jakie to opony? Dla tych, którzy mnie jeszcze nie znają dodam dla ułatwienia, że nie używam szosówek, a nawet 50/50 to dla mnie obecnie ciut za mało. 😉

Mnie więcej w połowie stycznia sytuacja w centrum Gdyni i na okolicznych drogach stała się na tyle dobra, że można było zacząć myśleć o przejażdżkach po okolicy.

Co to jest dobra sytuacja? Nie mniej, ni więcej tylko brak śniegu i podstępnych połaci lodu na asfalcie oraz soli, którą jeszcze kilkanaście dni temu drogowcy obficie sypali na prawo i lewo walcząc z rezultatami przymrozków. Jakoś muszę dojechać do tego offa, dlatego nie jest dla mnie bez znaczenia stan asfaltu.

A temperatura? W offie jesteśmy zazwyczaj mniej narażeni na wychłodzenie przez pęd powietrza niż podczas jazdy drogami szybkiego ruchu. Dlatego wysokość słupka rtęci w termometrze rzadko  wpływa na podjęcie decyzji o wyruszeniu w trasę. Ja tej zimy nie skorzystałem nawet z podpinek…

…i mimo tego ani razu nie zmarzłem, choć podczas wypadów temperatura okresowo spadała nawet poniżej zera…

…a spod kół podczas przejazdu przez kałuże pryskał lód, który można było potem znaleźć na motocyklu.

Skwapliwie wykorzystując fakt, że asfalt stał się suchy, a sól została spłukana przez ulewne deszcze, pierwszy raz na motocykl wsiadłem jakoś w połowie stycznia.

W pierwszym kwartale roku odwiedziłem przynajmniej kilka razy plac treningowy, aby miło i pożytecznie spędzić czas w towarzystwie słupków oraz opon.

Wszystko po to, aby podnosić swoje umiejętności kontroli nad motocyklem.

Seria ćwiczeń na balans to dobra inwestycja na przyszłość, a zdobyte doświadczenie przyda się na pewno, kiedy okaże się, że trasa przebiega przez błoto. Tak samo jak odruchy nabyte podczas manewrów na oślej łączce pełnej wybojów, dołów i nierówności.

Warto wykorzystywać każdą okazję do treningu. Na przykład stare, zużyte opony mogą służyć do nauki skakania.

Ale nie tylko do tego, bo labirynt ze zużytych “laczków” to także dobra okazja do sprawdzenia się w wykonywaniu wolnych i precyzyjnych  manewrów.

Lubimy ćwiczyć to ćwiczymy!

Prawie każdy z treningów kończył się wizytą w → Barze Country w Żelistrzewie, miejscu kultowym, gdzie gorąca kawa i pyszny deser pozwalają nabrać sił przed dalszą trasą.

Można tutaj zawsze liczyć na miłe przyjęcie przez właściciela baru Ireneusza, który też jest motocyklistą. Czas szybko mija podczas przyjemnej rozmowy i trzeba ruszać w dalszą drogę.

Dodatkową zachętą do ruszenia się z garażu była chęć przetestowania kolejnego booster’a, który zaaplikowałem mojemu motocyklowi. Kto regularnie zagląda na mój profil → Griba Garage zapewne już wie o o co chodzi. Dociekliwi dojrzą zamieszczonych zdjęciach także i tutaj na pewne zmiany. Artykuł o kolejnej modyfikacji pojawi się wkrótce na blogu.

Nie jeździłem wyłącznie sam. Danny i Gosia z grupy → ADV 3city dotrzymali mi towarzystwa w jeden z ostatnich weekendów lutego.

Na początku marca udało się zorganizować spontaniczne spotkanie w którym udział wzięło kilka osób z grupy → ADV 3city. Wspólny trening na placu zakończyła wycieczka po okolicy, a trasa wiodła oczywiście po bezdrożach. Prowadził Wasyl, więc jak zawsze nie było miejsca na nudę. 🙂

Przedwiośnie się skończyło i choć wiosna za pasem, to pogoda niestety się pogorszyła. Co będzie dalej? Zobaczymy. No i to by było na razie tyle!

_________________________
1 Cyt. za Wasylem.