Stary Tramp 2022

Niespełna dwa tygodnie temu mieliśmy przyjemność uczestniczyć w II Zlocie “Stary Tramp”, który odbył się w okolicach Radomska w dniach 13-15 maja.

Ze Starym Trampem, a właściwie Sewerynem, zaznajomiliśmy się już jakiś czas temu w Internecie. Pasja podróżowania na dwóch kołach i algorytm Instagrama zapoczątkowały naszą wirtualną znajomość. 🙂

Pozytywne nastawienie Sewryna do wszelakich przygód motocyklowych i sposób w jaki realizuje swoje wyjazdowe plany to jest to co nam się niezwykle spodobało. I my w podobny sposób podróżujemy i tak właśnie często wyglądają  nasze wyprawy na dwóch kołach.

Wszystko to przesądziło o tym, że prędzej czy później musieliśmy spotkać się w realu. Nie udało się nam dotrzeć na I Zlot “Stary Tramp”, więc gdy tylko w tym roku nadarzyła się okazja, nie mogliśmy odpuścić!

O Starym Trampie, jego wyprawach, zlocie i nie tylko dowiecie się więcej z bloga → https://starytramp.pl/. Szczególnej uwadze polecam nowy projekt Seweryna “PAMIR’23”. Warto również odwiedzić i zaobserwować jego profil na Instagramie → https://www.instagram.com/stary.tramp/.

Wszystko zagrało i już w środę wyruszyliśmy do naszej tajnej bazy. Tam spędziliśmy noc i zregenerowaliśmy siły przed dalszą drogą.

Rano okazało się, że leje. Trochę popsuło to nasz harmonogram wycieczki. Wyruszyliśmy z opóźnieniem. Offem dotarliśmy mniej więcej w okolice Świecia.

No i trzeba było wskoczyć na asfalt, bo zaczął nam się kończyć czas. A tego dnia mieliśmy dotrzeć do Łodzi, gdzie czekali na nas mój stary, dobry motocyklowy kompan SuMo i jego dziewczyna Ola.

Wraz z SuMo zaczynałem nawijać moje “poważne” kilometry na motocyklu. To z nim odbyłem pierwsze wojaże, o których możecie przeczytać → tu i → tutaj.

Po miło spędzonym wieczorze z przyjaciółmi przychodzi piątek. Ruszamy z Łodzi offem i bocznymi drogami na miejsce spotkania. Baza zlotu znajduje się w Stanicy Harcerskiej w Białym Brzegu.

Gdy docieramy na miejsce spada ulewny deszcz. Na szczęście udaje się go przeczekać pod wiatą. Po chwili zza chmur wychodzi Słońce. 😉

Spotykamy sporo znajomych. Jest mocna transalpowa ekipa z okolic Trójmiasta, na zlot docierają też BiwakOffowicze z Warszawy i okolic Lublina.

Jest także prawie cała śmietanka elitarnej grupy ofroadowej “Baby na motóry” do której należy również Marta.

Do tego wiele innych osobistości znanych nam z IG i nie tylko. No i jest też nasz Yasiu, stary dobry druh i wyprawowy kompan.


Fot. Ola

Liczba uczestników na I Zlocie “Stary Tramp” wynosiła około pięćdziesiąt osób, w tym roku było ich ponad dwieście!


Fot. Stary Tramp

Impreza przy ognisku przeciąga się do późnych godzin wieczornych, ale w końcu trzeba kończyć, bo jutro czeka nas pełna atrakcji trasa.

W sobotę po śniadaniu przychodzi czas na przyjemną wycieczkę po okolicy. Gotowi? Start!


Fot. Ola

Szkoda, że to tylko 50 km. Choć może dla niektórych starczyło. My byśmy chcieli więcej. 😉

Z pewnością dla sprzęgła w Transalpie Marty było dość. Chwila nieuwagi i tarcze nie wytrzymują harcy w kopnym piachu. Okładziny ulegają spaleniu. Do bazy udaje się dojechać. Zobaczymy co będzie jutro.

Na bazie niespodzianka! Marta ma dziś urodziny! Ciasto ze świeczkami i życzenia oraz głośne “Sto lat!”. Tego nikt się nie spodziewał! Baby spisały się na medal!

Nie ma chyba drugiej takiej zgranej i pozytywnej offroadowej ekipy!

Sobotni wieczór kończy impreza pożegnalna, która jest przeplatana prezentacjami z wypraw. Miło popatrzeć na wspomnienia z podróży, które prezentują “Baby na motóry” i Stary Tramp. 🙂

W niedzielę zwijamy manele i ruszamy z nadzieją, że przyjarane tarcze sprzęgłowe wytrzymają 400 km trasy, które dzielą nas od domu.


Fot. Ola

Lecimy asfaltem, Marta delikatnie muska manetkę gazu, popychając motocykl siłą woli do przodu. Na wszelki wypadek ustalam przebieg naszej powrotnej drogi przez Bełchatów, gdzie znajduje się dom rodzinny SuMo.

Miałem nosa! Niestety przed samym Bełchatowem wiemy już, że XL nie dociągnie o własnych siłach do Trójmiasta, bo sprzęgło ślizga się na potęgę. W tej sytuacji dzwonię do SuMo. Szczęście, mimo nieciekawej sytuacji, nam sprzyja, bo SuMo jest akurat u rodziców w odwiedzinach. Dojeżdżamy na miejsce.

Tutaj w komfortowo wyposażonym garażu ojca SuMo, Pana Bogusława, szybko dobieram się do sprzęgła XL. Tarcze niestety nie nadają się do użytku. Oberwał też docisk, ale to jest najmniejsze zmartwienie. Transalpowi potrzebne są przede wszystkim nowe tarcze sprzęgłowe.

Niestety jest niedziela. Z nadzieją że jutro uda się dostać części w pobliskim Bełchatowie lub w Łodzi kończymy dzień przy pogaduchach i szklaneczce czegoś mocniejszego na otuchę. Nie zabrakło też pysznych, kultowych kartofelków, które przygotował dla nas Pan Bogusław. 😛

Poniedziałek przynosi złe wieści. Obdzwonienie okolicznych sklepów oraz wszelkich miejsc w Łodzi uświadamia nam smutną prawdę. Części nigdzie nie ma na miejscu! Wszystko na zamówienie! Nie możemy czekać do wtorku, aż tarcze dotrą na miejsce. Co prawda jestem w kontakcie ze Starym Trampem, który zaoferował wymontować sprzęgło z XL650V kolegi, ale podziękowaliśmy, bo nie chcemy robić kłopotu. Wracamy na DL.

Długa i nudna podróż kończy się szczęśliwie w poniedziałkowy wieczór w Gdyni.

Epilog

Tydzień później wracam TLK do Łodzi z kompletem części. Podróż mija mi osłodzona lekturą książki popularnonaukowej o podstawach fizyki kwantowej i pogawędkami współpasażerów na tematy związane z wyjazdami na mecze piłki nożnej oraz o podróżach w celu odwiedzenia miejsc kultu religijnego.

SuMo z Olą odbierają mnie z dworca i razem jedziemy do Bełchatowa.

Ręce świerzbią mnie do roboty. Szybko składam sprzęgło XL na nowych gratach. Z pomocą przychodzi mi Pan Bogusław, który na maszynach i silnikach zna się jak nikt inny!

Testy wypadają pomyślenie. Transalp wyrywa do przodu żwawo przyspieszając pomiędzy kroplami deszczu!

Wieczór spędzam miło z Olą, SuMo i jego rodzicami – Panią Ewą i Panem Bogusławem. W niedzielę samotnie wracam do Gdyni. A na koniec zagadka. Zgadnijcie czy po drodze był off? 😀

I to już koniec tej opowieści! Mimo drobnych przeciwności losu było super! Do zobaczenia za rok na Zlocie “Stary Tramp”!