First ADV 3City Wild Camp

Na FB istnieje wiele różnych grup, które zrzeszają miłośników dwóch kółek. Jednak dla pasjonatów motocykli ADV i offroad’u z Trójmiasta oraz okolic jedna z nich jest wyjątkowa. To → ADV 3City!

Wystarczy zapoznać się z opisem grupy, żeby że od razu wiedzieć, że mamy do czynienia z czymś szczególnym, wyjątkowym. 😉

Nieważne na jakim motocyklu jeździsz, ale jeśli uważasz, że prawdziwa przygoda zaczyna się tam, gdzie kończy się asfalt, to ta grupa jest dla Ciebie!
ADV 3city to pasjonatki i pasjonaci jazdy offroad z Trójmiasta i okolicy. Chcemy rozwijać swoje umiejętności i dzielić się doświadczeniem.
Wszystko po to, aby razem podróżować, przeżywać niezapomniane przygody i cieszyć się jazdą wszędzie tam, gdzie tylko oczy poniosą.

Prawda, że brzmi to nieźle, całkiem dobrze, a w zasadzie doskonale?!

ADV 3city zawiązało się kilka lat temu. Mało kto wie, że jednym z założycieli grupy jest, zapewne dobrze niektórym znany, Wasyl, spec od ciężkiego offroadu na ciężkim ADV. 🙂

Początki ADV 3city nie były łatwe. Po stanie euforii nastał okres stagnacji. Ale, ale… Minęło trochę czasu i stopniowo do grupy zaczęły dołączać nowe osoby. Powstał kanał na messengerze, co dla niektórych okazało się świetnym sposobem na komunikację z resztą społeczności.

No i w końcu ruszyło! Jedno z pierwszych spotkań odbyło się w 2018 r., 13 października (cóż za piękna data). Udało nam się wówczas w końcu skrzyknąć i kilkuosobową ekipą złożoną z ludzi z → Adventure Trójmiasto przejechać razem ponad 170 km po kaszubskich szutrach. 😉

Od tego pamiętnego dnia upłynęło już nieco czasu, odbyło się wiele spotkań oraz krótszych i dłuższych pojeżdżawek. Nie zabrakło też wspólnych treningów (tego nigdy nie za wiele) na żwirowniach czy placu manewrowym.

Nie ulega wątpliwości, że dzięki mediom społecznościowym nawiązały się nowe, offroadowe znajomości, które często są później kultywowane nie tylko na dwóch kołach.

A co ważne grupa motocyklowych zapaleńców, dla których prawdziwa przygoda na motocyklu zaczyna się wtedy, gdy kończy się asfalt wciąż rośnie. 🙂

Niekończące się dyskusje o oponach i wiele, wiele innych tematów  związanych bezpośrednio i pośrednio z offroadem przewija się codziennie  przez messenger’owy  kanał oraz  pojawia w postach na FB. Rośnie baza track’ów ADV oraz innych przydatnych informacji.

Sprawy zdecydowanie przyspieszyły, od kiedy trud administrowania ADV 3city postanowił wziąć na swoje barki Cesar Maxiumus. Nie wiedział wtedy jeszcze jak odpowiedzialne i wyczerpujące będzie to zadanie!

Jednodniowe pojeżdżawki to fajna sprawa, ale nowy administrator zamierzał pójść krok dalej. Wyznaczył sobie ambitny cel i postanowił zorganizować weekendową imprezę dla trójmiejskich adwenczurów, która miała być połączona z trasą offroad po Kaszubach.

Pomysł kiełkował już od dłuższego czasu. Najważniejszy element każdego spotkania tego typu to oczywiście trasa. Podwaliny tracka powstały już jakieś dwa-trzy lata temu, ale dopiero w tym roku  klamka zapadła. Przygotowania do imprezy ruszyły pełną parą w kwietniu. W jeden z weekendów sprawdzone zostały wszystkie główne elementy planowanej wycieczki, dołożone zostały objazdy wątpliwych odcinków i włączone nowe, atrakcyjne ścieżki. Kolejne weekendy upłynęły na szlifowaniu tracka, aż w końcu całość udało się zamknąć w pliku GPX.

Na początku maja podana została data i miejsce spotkania oraz uruchomiony formularz rejestracyjny. Po prostu pełen profesjonalizm!

W rezultacie tych śmiałych działań, ekipa ADV 3city spotkała się w licznym gronie 24 czerwca w Sulęczynie w ośrodku → Kajlandia.

Wieczorne ognisko jak zwykle przyniosło korzyści w postaci wspólnego spożycia napojów wysookotanowych, co jak powszechnie wiadomo sprzyja zacieśnianiu starych i nawiązywaniu nowych znajomości. 🙂 Kto się znał, ten się poznał jeszcze lepiej, ale byli i tacy, którzy dotychczas funkcjonowali tylko w wirtualnej rzeczywistości, a teraz mieli okazję poznać się z innymi grupowiczami w realu.

W sobotę nastąpił kulminacyjny moment imprezy! Trasa! Wielki dzień zaczął się od odprawy. Prezes First ADV 3City Wild Camp w profesjonalny sposób omówił zasady obowiązujące na spotkaniu podczas jazdy w offie i przedstawił zarys oraz główne elementy trasy, która nie bagatela liczyła blisko 200 kilometrów!

Następnie uczestnicy spotkania podobierali się według uznania w grupki, które wyruszyły w nieznane, kierując się przed siebie otrzymanym od Prezesa trackiem GPX.

Wraz z Wasylem wzięliśmy na siebie zadanie zamykania całości stawki. Dołączył do nas nasz kolega Mikołaj G.

Pomysł był taki, że w razie wystąpienia na trasie problemów moglibyśmy udzielić pechowej ekipie pomocy. Nie do końca nam się udał ten plan, bo mimo, że wyruszyliśmy sporo później niż pozostali uczestnicy, do bazy dojechaliśmy razem z innymi. 🙂

Na szczęście wszyscy doskonale radzili sobie sami, a  kapeć na trasie to było największe utrapienie, które spotkało uczestników.

Zdjęć z trasy oczywiście nie jest za wiele, bo tempo w każdej z grup było dobre, a i pogoda (30 stopni w cieniu) nie zachęcała do zatrzymywania się na dłuższe sesje fotograficzne. Kto nie był na spotkaniu musi uwierzyć na słowo, że track był lux, a krajobrazy i warunki jazdy zmieniały się jak w kalejdoskopie. Offroadowych atrakcji nie brakowało!

Po drodze nie zabrakło również miejsca na wspólny odpoczynek. W przydrożnym sklepie można było uzupełnić nadwątlone zapasy wody i zregenerować siły.

Na tracku’u było przewidziano też inne świetne miejsce postojowe, gdzie strudzeni upałem mogli się nieco ochłodzić w urokliwym zalewie.

Prezes zadbał nie tylko o kierowników. Na trasie kąpieli mogły zażyć również strudzone maszyny uczestników, z czego niektórzy skwapliwie skorzystali.

Koniec końców, wszyscy cali, zdrowi, pełni wrażeń i szczęśliwi dotarli do bazy. 😉

A i w naszym zgranym zespole trafił się gwóźdź programu. Było to już po trasie, a zdarzyło się podczas wypadu na jedzenie.

Pech sprawił, że gdy po posiłku ruszyliśmy do bazy, Wasyl złapał kapcia w tylnej oponie. Cóż było robić! Musieliśmy zaliczyć taniec przebitej dętki. 😉

Dzięki odprawionym nad kołem gusłom, akcja serwisowa zakończyła się sukcesem!

Sobotni wieczór to chill (choć były też śpiewy i tańce) przy ognisku oraz poza nim, a także niekończące się opowieści o najczęściej offroadowej treści. W końcu nad ranem zapada cisza, a zmęczeni  uczestnicy mogą wreszcie odpocząć po dniu pełnym wrażeń.

A potem znienacka przyszła niedziela, a to oznaczało pakowanie szpeju, czas pożegnań i wyjazdy…

…a następnie powrót offem (a jakże) do Trójmiasta…

…żeby później przygotować się na szybki, jak przejazd szutrową drogą, powrót do codzienności.

Słów kilka na koniec. Impreza udała się znakomicie! 😀 Cesar Maxiumus stanął na wysokości zadania! Kto organizował podobne spotkanie, ten wie ile czasu trzeba poświecić i pracy włożyć w tak wymagające przedsięwzięcie. Samo przygotowanie tracka to przecież nie lada wyzwanie! Dziękujemy Prezesie Cesarze za First ADV 3City Wild Camp i czekamy na Second ADV 3City Wild Camp, a może i na jakąś dogrywkę wcześniej niż dopiero za rok? 😉


Niektóre zdjęcia pochodzą od uczestników spotkania. Jeśli ktoś nie chce, aby jego materiały zostały wykorzystane albo nie zgadza się na publikację swojego wizerunku, proszę o informację na email → griba@motostforky.pl.