Kaszubska motoMajówka

Sezon w pełni i motocyklowe sprawy zdecydowanie nabrały rozpędu! Przyznam się Wam, że nie nadążam zebrać myśli, żeby opisywać na blogu to co się dzieje! Czas tak szybko leci, a z nim kolejne kilometry, które nawijamy na koła naszych motocykli, brakuje chwili wytchnienia, aby dokumentować nasze podróże małe i duże. 🙂

Majówka! W tym roku układ dni pozwalał wygospodarować wyjątkowo dużo wolnego. Mimo tego w trasę ruszyliśmy dopiero 2 maja po południu. Wszystko ze względu na zdrowotne zawirowania,  które mnie dotknęły. Pod koniec kwietnia dopadła mnie jakaś zaraza i nie chciała odpuścić!

Gdy tylko poczułem się lepiej postanowiliśmy ruszyć na wycieczkę po Kaszubach.

Nie spieszyło się nam zbytnio i z Gdyni wyjechaliśmy chyba dopiero około 16, czy 17. Zmontowaną na szybko, ale mimo tego całkiem atrakcyjną trasą, skierowaliśmy się na zachód za azymut obejmując Słupsk. Ostatecznie tego dnia dotarliśmy za Bytów, gdzie na noc zatrzymaliśmy się w okolicy miejscowości Gałęzów nad Jeziorem Głębokim. Miejscówka sprawdzona, znana nam z zeszłego roku, bo tam właśnie był punkt zborny wędrownego Zlotu Dominatora.

Miejsce przyjemne, szkoda tylko, że niektórzy nie potrafią uszanować natury i od śpiewu leśnych ptaków wolą bas dudniący z głośników… Zatyczki pomagają zasnąć i wchodzimy w kolejny dzień pełni sił (no powiedzmy) oraz z apetytem na kawę i dalszy ciąg offroadowej przygody!

Z Gałęzowa ruszyliśmy za pierwszy cel obierając Sulęczyno, gdzie zrobiliśmy przystanek w ośrodku Kajlandia. A to dlatego, że za kilka tygodni odbędzie się tutaj kolejny Zlot Baby na Motóry. Marta jest organizatorką wydarzenia i nadarzyła się sposobność, żeby dograć wszystkie szczegóły zakwaterowania ekipy bab.

Kolejny postój tego dnia mamy w okolicy Dziemian. Odwiedziliśmy teściów na działce, kawa zostaje wypita, ciasto zjedzone (było pyszne jak zawsze), a potem polecieliśmy dalej. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze pizzę w Czersku, a później za cel obraliśmy miejscowość Krąg, gdzie na swoim domku majówkę spędzali Wasyl i Martyna. Ognisko zakończyło ten pełen wrażeń dzień.

Kolejny poranek rozpoczyna się leniwie, czyli kawka i pogaduchy! Nasze maszyny cierpliwie czekają… 🙂

A potem ruszamy dalej w trasę, bo tego dnia jedziemy (oczywiście offem) w okolice Liniewa.

Po drodze trafił się nawet rzepak, którego w tym roku na Kaszubach jakoś mało.

Krótko mówiąc trasa i tego dnia okazała się całkiem, całkiem atrakcyjna z naszego punktu widzenia! 😉

Zgadnijcie czyja to zasługa? 😉

Plan na sobotę zakładał odwiedzić Michała i Izę, którzy na swojej działce tego dnia zaplanowali imprezę dla znajomych. Gdy dojechaliśmy impreza powoli się rozkręca. Resztę dnia spędzamy miło z pozostałymi uczestnikami spotkania.

Niedziela wita nas ładnym porankiem i niepewną prognozą pogody.

Zwijamy się dość szybko, żeby uciec przed zapowiadanymi deszczami.

Na powrocie dokładamy do naszej trasy kolejne off kilometry.

Wszystko się udaje i docieramy do Gdyni rychło w czas! A już po chwili w Trójmieście zaczyna padać, ale my jesteśmy już w garażu. 😉