Wstajemy zgodnie z planem. Ogarniamy ostatnie rzeczy. Tankujemy. Ruszamy. Z odprawy wynika, że będziemy jechać w zasadzie trasą TET. Tyle tylko, że ona na tym odcinku niestety prawie cały czas leci asfaltem. No dobra, były kawałki off. A potem coś tam mi się pomyliło i pojechaliśmy nie tak jak trzeba, no i (O zgrozo!) musieliśmy zawrócić. Ale znaleźliśmy przy okazji fajną knajpę. Haczapuri było na bogato do tego stopnia, że pokaźna porcja (na później) wylądowała w moim plecaku.