Gdy już ochłonęliśmy i ogarnęliśmy się co nieco ruszamy na miasto. Tblisi okazuje się klimatyczne, specyficzne, ciężko porównać je do innych miejsc, które widzieliśmy. Coś w tym mieście jest takiego, że nawet mnie zaciekawiło! 😉
Zwiedzaniu z gruzińską ekipą towarzyszą oczywiście testy czaczy. Potem w kolejnym lokalu zaliczamy wspólną kolację.
Włóczymy się dalej po centrum…
Gdy team postanawia wbić na imprezę disco odłączamy się, bo jakoś nie w głowie nam balety. Znajdujemy najpierw lody (tej samej marki co w Batumi), a potem klimatyczną knajpkę. Wraz z Yasiem podsumowujemy nasze przeżycia z Gruzji i snujemy plany na bliższą oraz dalszą przyszłość.
Kończymy dzisiejsze zwiedzanie w dobrej formie, choć jest już mocno po północy.
Czwartek, 12.09.2024
Dziś Tblisi zwiedzania ciąg dalszy. Po śniadaniu w hotelu ruszamy na spacer. Jak to bywa w takich sytuacjach, krążymy bez ładu i składu w okolicy centrum starego miasta. Potem przychodzi czas na kawę w klimatycznej, jak większość miejsc tutaj, kawiarni Fridy.
Trafiła tu spora część gruzińskiej ekipy, która tak jak my szwendała się po okolicy hotelu.
Po kawie Marta rusza na miasto z dziewczynami (w planach targowisko), a ja do hotelu na zasłużony odpoczynek. Na razie starczy mi tego zwiedzania! 🙂
Popołudniu wybieramy się razem odwiedzić pomnik Matki Gruzji. Na wzgórze na którym się znajduje się monument można wjechać kolejką linową. Po drodze na górę podziwiamy panoramę miasta.
Wino w lewicy dla przyjaciół, miecz w prawicy dla wrogów. Ot, gruzińska gościnność!
Będziemy tu dziś jeszcze raz po zmroku. Tblisi nocą wygląda ze wzgórza bajkowo!
Wspólna kolacja podczas której atrakcją były gruzińskie tańce ludowe to jeden z ostatnich etapów wizyty w mieście.
Udajemy się jeszcze raz pod Matkę Gruzję z resztą ekipy. Później załoga “G” rusza w tany na miasto. Skąd oni biorą na to siły i chęci? Nie mam pojęcia. My zwijamy się do hotelu. Wszak trasa jutro sama się przecież nie zrobi. 😉
Następny gruziński wpis
« Mały Kaukaz »
Poprzedni gruziński wpis
« TET’em do Tblisi »