Stagnacja! To stan, który zazwyczaj poraża mnie na jakiś czas po powrocie z każdej wyprawy. Tak samo było i tym razem, a nawet nieco gorzej niż zazwyczaj, bo → Gruzja, z którą wiązaliśmy tak duże nadzieje, nie dała nam takiego zastrzyku energii jakiego się spodziewaliśmy…
Gdy wróciliśmy do kraju w połowie września trzeba było przyjąć do wiadomości, że tegoroczne wojaże już za nami! A przecież lada moment rozpoczyna się pora, która nie wróży dla miłośników dwóch kółek nic dobrego!
Jesień, zwłaszcza ta późniejsza, i zima, nie należą do moich ulubionych okresów w roku. To czas niepewnej aury i coraz krótszego dnia! Oczywiście pogoda na enduro podobno trwa cały rok, ale ja z wiekiem robię się coraz wybredniejszy i nie chcę mi się jeździć, gdy za oknem szaro, a co gorsza kropi deszcz!
Na szczęście nie wszystko okazało się stracone! Gdy odebraliśmy z południa Polski motocykle, szpej i bagaże, pojawiły się chęci, a co ważne perspektywy na jazdę.
Ostróda OFF 2024
I tak w pierwszy weekend października mieliśmy przyjemność uczestniczyć w spotkaniu OstródaOFF zorganizowanym przez naszych ofrroadowych kumpli Krzyśka i Andrzeja.
Inspirowani imprezami KaszubyOFF i BiwakOFF oraz innymi spotkaniami ADV na których mieliśmy okazję razem jeździć w offie, chłopaki z Ostródy postanowiły ugościć złożoną z biwakoffowiczów ekipę w swoich rodzinnych stronach.
Liczący ponad 200 km GPX dostarczył nam turbo pozytywnych emocji! Nie bez znaczenia jest, że dla większości uczestników były to całkiem nowe tereny na których nie mieli okazji wcześniej jeździć.
Ciekawa, różnorodna trasa obfitowała w dodatkowe atrakcje. Były wąwozy z prawdziwego zdarzenia, podjazdy dla chętnych, czy ogromna piaskownica.
Można było spróbować swoich sił na grząskim piachu!
Nie zabrakło czasu na integrację przy ognisku. Jak to bywa na tego typu spotkaniach były offrodowe pogaduchy i snucie wyjazdowych planów na przyszłość.
Wszystko udało się genialnie, a uczestnicy wyjechali z miejsca spotu maksymalnie zadowoleni licząc na to, że w przyszłym roku mogą spodziewać się kolejnego spotkania OstródaOFF.
O OstródaOFF przeczytasz też → tutaj w relacji napisanej przez Konra_dzika.
Mini spęd na Jurze 2024
Gdy wydawało się, że to już definitywny koniec offroadowych spotkań, znienacka, pantoflową pocztą, dotarła do nas informacja o imprezie Mini spęd na Jurze.
Ta kultowa w niektórych kręgach impreza jest organizowana co rok na południu Polski przez koleżankę Marty, jedną z Bab na Motóry, Managę.
Co ciekawe kiedyś już mieliśmy okazję być na spędzie, nieco przypadkiem trafiliśmy tam pierwszy raz w 2018 r. o czym możecie przeczytać → tutaj.
W tym roku była to już VIII edycja spotkania! Postanowiliśmy wziąć udział i zapisaliśmy się na listę uczestników. W piątek 8 listopada teleportowaliśmy się naszym zaprzęgiem złożonym z samochodu i przyczepki załadowanej dwoma motocyklami na Jurę, w okolicę miasteczka Ogrodzieniec.
Na spędzie było zarejestrowanych aż 75 osób! Dużą część ludzi znaliśmy, albo kojarzyliśmy z innych tego typu offroadowych akcji. Spotkaliśmy się też z zapoznaną w Gruzji ekipą z południa Polski – Olkiem i dwoma Tomkami.
A jak podobała nam się Jura? Trudno jednoznacznie stwierdzić! Pogoda nie była łaskawa dla uczestników, oj nie! Temperatura powietrza oscylowała w okolicy zera stopni, a w powietrzu unosiła się dość gęsta miejscami mgła i było czuć wilgoć. Na widoki nie było zatem co liczyć.
Mimo tego w sobotę postanowiliśmy wyruszyć w trasę. Na samym początku dnia nie obyło się jednak bez perypetii! DR’ka Marty stwierdziła, że i jej pogoda nie odpowiada, jest za zimno i nigdzie nie jedzie! Mimo, że palona dwa dni temu za nic nie chciała zagadać!
Zacząłem się wgłębiać w temat, doładowywać akumulator, sprawdzać świecę. Gdy w końcu udaje mi się namówić oporny motorek do współpracy jest już grubo po godzinie jedenastej i okazuje się, że zostaliśmy na bazie prawie sami.
W tej sytuacji decydujemy się pojechać jedną z tras turystycznych. Mimo dobrego tempa, tego dnia udało nam się pokonać zaledwie około 80 kilometrów. Wszystko dlatego, że już około godziny piętnastej zaczęło się robić ciemno i żeby nie jechać po nocy postanowiliśmy nieco skrócić track.
Sobotni wieczór na bazie upłynął nam bardzo miło, aczkolwiek nieco zbyt szybko.
Imprezowanie, które stanowi wartość dodaną każdego tego typu spotkania, ma niestety niekiedy dla najbardziej zaangażowanych uczestników przykre konsekwencje. Należy do nich niespodziewany, poranny ból głowy połączony z ogólną niechęcią do egzystowania. Przekonałem się o tym na własnej skórze…
W niedzielę, o ile to możliwe, pogoda była chyba jeszcze bardziej przygnębiająca. Komisyjnie postanowiliśmy odpuścić jeżdżenie na rzecz spaceru po okolicy. Mi przyszło to tym łatwiej, że po wieczornych baletach nie czułem się za dobrze, a wczorajszy entuzjazm do jazdy prysł jak lód kruszony na kałuży oponą motocykla.
Co do tego ostatniego, czyli lodu, to zastane warunki atmosferyczne spowodowały bardzo ciekawy efekt. W niektórych miejscach gałęzie, a w zasadzie całe drzewa, krzaki i trawy zostały w całości pokryte białą warstwą!
Niezwykłe zjawisko stworzyło bajkowy klimat, takiego spektaklu nie widuję się zbyt często.
Coś jeszcze?
Gdzieś po drodze, w międzyczasie, trafiły się kilka razy fajne przejażdżki po Kaszubach z kumplami z ADV 3City.
Zaliczyłem przynajmniej ze dwa offowe tranzyty do naszej tajnej bazy i kilka mniej lub bardziej udanych treningów.
Udało mi się nawet wyciągnąć z garażu na krótką przejażdżkę mojego starego, wiernego VX’a!
Zorganizowałem też jednodniową pojeżdżawkę po Kaszubach dla grupy ADV 3City w której udział wzięło aż 10 maszyn!
A teraz mamy już połowę listopada i póki co dzień staje się coraz krótszy, a pogoda bardziej kapryśna. Gdy kończę pisać ten artykuł jest późne popołudnie, a za oknem zrobiło się już ciemno i pada deszcz. Jesienna zawierucha daje o sobie znać. Więc na razie to by było chyba na tyle. Do zobaczenia wiosną! 😉