Tak, to jest to! Właśnie wcieliłem w życie i przetestowałem nowy wymiar turystyki motocyklowej!
Ale po kolei… Jakoś pod koniec maja urodził mi się pomysł, żeby zaprosić na Kaszuby Susznego celem polatania w offie.
Tak, to jest to! Właśnie wcieliłem w życie i przetestowałem nowy wymiar turystyki motocyklowej!
Ale po kolei… Jakoś pod koniec maja urodził mi się pomysł, żeby zaprosić na Kaszuby Susznego celem polatania w offie.
Na sam koniec maja, koniec końców udało nam się zgrać na dwóch kołach z Wasylem.
Powstał prosty, aczkolwiek konkretny plan, żeby trochę „polatać” po Kaszubach.
Tak! Za nami już piąta edycja tego kultowego dla nas spotkania! W tym roku Zlot Stary Tramp odbył się w dniach 22-25 maja. Tak jak w poprzednich latach i tym razem miejscem spotkania była Stanica Harcerska w Białym Brzegu. To położone w środku lasu piękne i klimatyczne miejsce znajduje się nieopodal miejscowości Przedbórz.
Plan bez planu często jest najlepszym sposobem na miłe spędzenie czasu. Tak było i tym razem. 🙂
Wyjątkowo długo nie mogliśmy zdecydować się na to, czy w ogóle, a jeśli to dokąd pojedziemy na tegoroczną majówkę. Po części powodem była niezbyt dobrze zapowiadająca się pogoda, co skutecznie zniechęcało do snucia motocyklowych planów. Brakowało też jednoznacznego pomysłu na kierunek kolejnej motoSTFORKOWEJ eskapady.
Całe szczęście jeżeli chodzi o motocykle i wszelkie tematy z nimi związane nie mamy ciśnienia, wiec mimo zbliżającego się długiego weekendu zachowywaliśmy spokój. 😉
Stagnacja! To stan, który zazwyczaj poraża mnie na jakiś czas po powrocie z każdej wyprawy. Tak samo było i tym razem, a nawet nieco gorzej niż zazwyczaj, bo → Gruzja, z którą wiązaliśmy tak duże nadzieje, nie dała nam takiego zastrzyku energii jakiego się spodziewaliśmy…
Sobota, 14.09.2024
Dzień zaczynamy od… poszukiwania kasku! W nocy zaczęło wiać jak cholera i Olkowi zdmuchnęło go z lusterka motocykla! Problem w tym, że polana, gdzie rozbiliśmy obóz, jest na sporym wzniesieniu i kask sturlał się gdzieś po zboczu.
Gdy wszelka nadzieja na odnalezienie zguby umiera, dr Griba wkracza do akcji. Po przeliczeniu trajektorii lotu i uwzględnieniu kierunku wiatru, odnajduję kask kilkadziesiąt metrów poniżej obozowiska w krzakach na zboczu wzgórza.
Piątek, 13.09.2024
Śniadanie mieliśmy w hotelu. Pakowanie rzeczy na motocykle staram się zrealizować zanim upał rozkręci się na dobre. No i opuszczamy Tblisi. Nawet Google nie daje sobie rady z tutejszym ruchem. Zdarza się, że kieruje nas źle, trzeba uważać i niekiedy jechać na wyczucie, raz musimy zawrócić.
A później, kiedy już udaje nam się wydostać z miasta, tranzyt, który przyszło nam dziś robić, jest standardowo asfaltowy i dość nudny. Nawet krowy pośrodku drogi, ani wyczyny gruzińskich kierowców nie mogą nic zmienić, bo już do tego przywykliśmy.
Gdy już ochłonęliśmy i ogarnęliśmy się co nieco ruszamy na miasto. Tblisi okazuje się klimatyczne, specyficzne, ciężko porównać je do innych miejsc, które widzieliśmy. Coś w tym mieście jest takiego, że nawet mnie zaciekawiło! 😉
Środa, 11.09.2024
Wczoraj wieczorem wyklarował się ciekawy plan. Otóż równolegle do fragmentu Gruzińskiej Drogi Wojennej, biegnie jedna z nitek TET. Ponieważ musimy wracać tą samą trasą, żeby finalnie dojechać dziś do Tblisi, alternatywa w postaci kawałka offa jest dla mnie bardzo kusząca!
Rano postanawiamy się rozdzielić. Ja polecę TET’em z offroadową ekipą, czyli Olkiem i dwoma Tomkami, a Marta z Yasiem i kilkoma dziewczynami będzie jechać Drogą Wojenną. Planujemy spotkać się w Tblisi.
Wtorek, 10.09.2024
Ruszamy tego dnia tym razem jak ostatni. Nie spieszy nam się. Dość szybko zostawiamy za sobą piękną drogę do Shatili. I znów jesteśmy na asfalcie. Po jakimś czasie skręcamy na drogę E117. To główny trakt prowadzący do granicy z rosją, tak zwana → Gruzińska Droga Wojenna. Droga może i ładna, ale panuje na niej bardzo duży ruch. Ciężarówki, furgonetki, busy, a do tego sporo osobówek, a w nich pojeby gnające na złamanie karku. Większość na ruskich blachach…