Po zeszłorocznych wstępnych ustaleniach z Yaśkiem nic nie było pewne. Ale od stycznia po rozmowie telefonicznej zaczął się krystalizować „albański plan”.
Czytaj dalej Przygotowania do kolejnej wyprawy – jednak Albania!
Po zeszłorocznych wstępnych ustaleniach z Yaśkiem nic nie było pewne. Ale od stycznia po rozmowie telefonicznej zaczął się krystalizować „albański plan”.
Czytaj dalej Przygotowania do kolejnej wyprawy – jednak Albania!
Nasza ekipa to już całe trzy osoby! 😉 Dołącza do nas Czoper – kolega z forum VX’a.
Czytaj dalej Do „albańskiej” ekipy dołącza kolejny uczestnik
Aby sprzęt nie zawiódł na trasie, trzeba mu poświęcić nieco czasu. 😉
Przygotowanie do wyjazdu to nie tylko kwestie związane ze stanem technicznym motocykla. 😉
Pakowanie zakończone! Wszystko jakoś upchane. 😉
Dzisiejszy ranek zaskoczył mnie deszczem. 🙁 A trójmiasto masakrycznymi korkami. Ale jakoś udało mi się wydostać na A1.
Griba: Wstajemy wypoczęci (ja i Czoper) po wczorajszym maratonie przez PL. Śniadanko i powoli się zbieramy. Od Yaśka wyjeżdżamy około 10.
Dzień #1, piątek, godzina 17:30
Docieramy na pole namiotowe w miejscowości Tokaj na Węgrzech, znanej z dobrego wina. Po drodze mijaliśmy tereny pagórkowate, usiane plantacjami winorośli. 40 km wcześniej zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscowości o dźwięcznej nazwie Sátoraljaújhely, pod sklepem Lidl, by odsapnąć chwilę w cieniu i wrzucić coś szybkiego na ząb. Podeszli do nas dwaj panowie wyraźnie zainteresowani naszymi maszynami. DL Griby nie zrobił na nich takiego wrażenia jak VX Yaśka, możliwe, że ze względu na liczbę 800 na boku VXa, zamiast 650 na V-Stromie. 😉
Griba: Dobra, dobra, najpierw podeszli do DL’a. 😉
Dzień #1, piątek, godzina 23.00
Kemping w Tokaju jest położony bezpośrednio nad rzeką. Dostępne są toalety i prysznice w osobnym budyneczku. Hilton to nie jest, ale standard o niebo wyższy, niż polewanie się wodą nabrana butelką z rzeki. 🙂 Koszt: 6 euro za nocleg za osobę+moto+namiot.
Griba: Kemping spoko, ale toalety syfiaste. Kto jest delikatny na punkcie higieny może nie być zadowolony. 😉
Z kempingu w Tokaju wyruszyliśmy o 9.30. Na chwilę przed wyjazdem DL przegrywa walkę z grawitacją przy schodzeniu z centralki. Griba obwinił za zaistniałą sytuację słabą formę, spowodowaną brakiem treningów przez ostatnie dwa tygodnie – rezultat dotkliwej kontuzji odniesionej na rowerze. 🙁 Trochę taśmy naprawczej i pojechaliśmy.