Archiwa tagu: motoSTFORKY

Swanetia

Wstajemy zgodnie z planem. Ogarniamy ostatnie rzeczy. Tankujemy. Ruszamy. Z odprawy wynika, że będziemy jechać w zasadzie trasą TET. Tyle tylko, że ona na tym odcinku niestety prawie cały czas leci asfaltem. No dobra, były kawałki off. A potem coś tam mi się pomyliło i pojechaliśmy nie tak jak trzeba, no i (O zgrozo!) musieliśmy zawrócić. Ale znaleźliśmy przy okazji fajną knajpę. Haczapuri było na bogato do tego stopnia, że pokaźna porcja (na później) wylądowała w moim plecaku.

Czytaj dalej Swanetia

Kutaisi

Nasz pierwszy przystanek w Gruzji to Kutaisi. Tutaj będziemy się aklimatyzować do niedzieli, zanim wyruszymy na motocyklach w drogę. To chyba dobry pomysł, bo z nieba leje się żar, a powietrze na ponad 30 stopni. 😉

Dzień pierwszy, piątek 30.08.2024

Poranek zaczynamy od spotkania z Piotrem i Zaczekaj. Podróżnicy są w trasie i akurat tak się złożyło, że też są właśnie w Kutaisi! Polecam zajrzeć na ich profile na IG – @zaczekaj_na_motorze i @r1junak, jeśli chcecie dowiedzieć się dokąd zmierzają dalej.

Czytaj dalej Kutaisi

Marokański epilog

Jak już wspominałem, w poprzednich postach starałem się w miarę na bieżąco dokumentować przebieg naszej podróży podczas jej trwania. Teraz przyszedł czas na podsumowanie i szersze omówienie niektórych kwestii związanych z wyprawą do Maroka. Zapraszam do lektury!

Dlaczego Maroko?

W styczniu 2023 r. zaczęliśmy się zastanawiać: “Dokąd teraz?”. Chcieliśmy się ruszyć gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, a najlepiej poza Europę!

“No to może do Afryki?” Po chwili zastanowienia wyszło nam, że dobrym celem podróży mogłoby być Maroko. Pozostała kwestia przewozu motocykli, bo pomysły z cyklu tranzyt na kołach, czy przewóz sprzętów we własnym zakresie z góry odrzuciliśmy. Nasz czas jest po prostu zbyt cenny, a nabijanie “pustych” kilometrów na dwóch, czy czterech kołach, nie jest nam potrzebne do szczęścia.

Czytaj dalej Marokański epilog

The end

Piątek (10.11.2023) wcześnie rano! To już definitywny koniec naszej marokańskiej przygody. Wstajemy zgodnie z planem, czyli jeszcze wcześniej niż zazwyczaj, jest jeszcze ciemno. 🙂 Szybkie pakowanie. Gdy wrzucam graty do sakw oczywiście nie ma nikogo kto by pilnował naszych motocykli! Dopiero po chwili zza filarów wyłazi jakiś menel i zaczyna się upominać o kasę. No bo on niby w nocy pilnował. Aha, jasne. Idź dalej spać! Olewamy go i gdy wszyscy są już gotowi ruszamy do Tanger Med.

Dojazd nieco nam się dłuży choć to tylko jakieś 130 km. Droga w miejscami w remoncie, ale dla nas to nic takiego, nie ma co dramatyzować z tego powodu, że trzeba kawałeczek przejechać szutrem i jest ciemno. 🙂

Czytaj dalej The end