Marta: No to w końcu zaczynamy wakacje ? Plan jest taki, żeby wykąpać się w Morzu Adriatyckim, a po drodze zaliczyć jak najwięcej offa!
Plan bez planu, bo do końca nie byliśmy pewni, czy to dobry pomysł w obecnej sytuacji (choć wydaje się, że niektórzy o tym zapomnieli, to nadal trwa pandemia COVID-19) wyruszyć na dłuższy wyjazd. Mimo tego już od początku wakacji rozważaliśmy różne opcje motocyklowej wyprawy. I tak pojawił się pomysł, aby wybrać się na północ i przejechać szwedzki TET. Jednak szybko doszliśmy do wniosku, że Skandynawia ze swoją kapryśną pogodą jakoś zupełnie nas nie pociąga. Rozważaliśmy też objechanie Polski dookoła offem, wykorzystując w tym celu TET Polska. No dobrze, fajna opcja, ale w sumie szlak północny i wschodni znamy prawie na pamięć, więc jechać nimi po raz kolejny (w tym roku to byłby drugi albo i trzeci raz) chyba nie ma sensu. Pod rozwagę był brany również wyjazd do Chorwacji… 😉
Co tu pisać, jak zacząć kolejną opowieść o motocyklowej włóczędze? Obiecałem sobie, że codziennie coś naskrobię jadąc na → BiwakOFF. A tu nic nie przychodzi do głowy! Nawet pomysłu na dobry tytuł nie mam. 🙂
No to krótko i na temat. Od środy rana jestem w trasie na BiwakOFF 2021. Choć spotkanie odbywa się na Lubelszczyźnie nie liczcie na to, że moja droga do celu będzie najkrótsza i najprostsza. 😉 Postanowiłem, że na tegoroczne spotkanie dotrę offem.
I tak od środy rano jadę sobie TETem. To już nie pierwszy raz na tym szlaku ale wciąż nie mogę się nacieszyć trasą i widokami!
Piątek rano. Jak już wspomniałem ruszyliśmy w miarę wcześnie. Chwila po dziesiątej zaliczamy tankowanie w Kleszczelach i za moment jesteśmy znów na szlaku TET. Robota idzie szybko, dobrym tempem, ale kilometrów nie oszukasz.
Pewnie jesteście ciekawi jak wyglądała dalsza część naszej wycieczki, gdy zakończyliśmy podróż po → TET Germany?
Do Polski wjechaliśmy w środę 26.08.2020, po południu. Pierwszą noc spędziliśmy zaraz przy granicy. Zatrzymaliśmy się dość wcześnie, bo koło 16, w miasteczku Chojna. Wszystko dlatego, że pogoda w ostatni dzień przejazdu przez Niemcy nas nie rozpieszczała. Od samego rana lał deszcz! Zwijanie się z kempingu kiedy pada to paskudna sprawa. A potem było jeszcze gorzej.
No i sobie jedziemy od rana nawijając na koła kolejne kilometry TET Germany. Ruszyliśmy wcześnie z Hamburga (o tym jak się tam znaleźliśmy przeczytacie → tutaj), żeby na TET wbić się w okolicy miejscowości Krems II. Na mapie ten odcinek wyglądał spoko. W rzeczywistości okazał się… nudny. Asfalt, asfalt i jeszcze raz asfalt. Czasem ze 200-300 metrów szutru. Polne drogi wyłożone płytami… Taka sytuacja.
Relacja z czerwcowego wyjazdu w Polskę jeszcze nie jest skończona (aktualizacja 😉 – jest gotowa, do poczytania → tutaj), a już nowe plany czekają na realizację. Czas rozpocząć kolejne wyzwanie!
Piątek rano, 10-07-2020
Marta właśnie co wyruszyła na coroczny zlot motocyklowych czarownic „Baby na motóry”.
Ja w tym czasie zaplanowałem szybki rekonesans zachodniej części polskiego szlaku TET. Dołączyli do mnie Wasyl i Cesar, którzy ochoczo podchwycili mój plan.
Najpierw chcemy z Trójmiasta ruszyć offem na zachód, gdzie wjedziemy na track TET w okolicach miejscowości Chojna. Co z tego wyniknie i jak daleko na wschód dotrzemy okaże się już wkrótce. 🙂
Dzieje się! Tak naprawdę właściwa część naszej wyprawy rozpoczęła się dzisiaj rano. Mimo, że dzień zero zakończyliśmy nocnymi Polaków rozmowami, które trwały do późna w nocy…
…dziś rano wstajemy rześcy i pełni sił. Myśl o czekających na nas „bezdrożach” dodaje nam skrzydeł. 🙂
Trzeba przyznać, że nocleg na „kempingu” w okolicy Więcborka (a dokładnie Zabartowa) przypadł nam do gustu. Spało się dobrze i nikt nam nie przeszkadzał, a nawet spotkaliśmy sympatyczną rodzinkę w kamperze, która tak jak i my spędzała tutaj noc „na dziko”. 😉