Dzień #11, poniedziałek
Wstajemy wypoczęci? Griba chyba tak, bo jako niechrapiący miał apartament solo. 😉 Czoper minę ma nie tęgą – jednak nie odpoczął.
Poranna krzątanina, śniadanie, mały serwis…
…i jesteśmy gotowi do drogi. 😉
Zaliczamy Durmitor. Pogoda dopisuje. Widoki – niesamowite! 😉
Mijamy Durmitor i dojeżdżamy do mostu na rzece Tara. Przejeżdżamy przez niego żeby zaraz zawrócić na drogę nr P4 biegnącą wzdłuż rzeki.
Następny wpis
« Serbska gościnność »
Poprzedni wpis
« Od morza po góry »