Powoli dochodzimy do siebie po naszej ostatniej wyprawie. Nie tak łatwo wrócić do rzeczywistości po tym co przeżyliśmy i widzieliśmy w Maroku. 🙂
Archiwum kategorii: Aktualności
Marokański epilog
Jak już wspominałem, w poprzednich postach starałem się w miarę na bieżąco dokumentować przebieg naszej podróży podczas jej trwania. Teraz przyszedł czas na podsumowanie i szersze omówienie niektórych kwestii związanych z wyprawą do Maroka. Zapraszam do lektury!
Dlaczego Maroko?
W styczniu 2023 r. zaczęliśmy się zastanawiać: “Dokąd teraz?”. Chcieliśmy się ruszyć gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy, a najlepiej poza Europę!
“No to może do Afryki?” Po chwili zastanowienia wyszło nam, że dobrym celem podróży mogłoby być Maroko. Pozostała kwestia przewozu motocykli, bo pomysły z cyklu tranzyt na kołach, czy przewóz sprzętów we własnym zakresie z góry odrzuciliśmy. Nasz czas jest po prostu zbyt cenny, a nabijanie “pustych” kilometrów na dwóch, czy czterech kołach, nie jest nam potrzebne do szczęścia.
The end
Piątek (10.11.2023) wcześnie rano! To już definitywny koniec naszej marokańskiej przygody. Wstajemy zgodnie z planem, czyli jeszcze wcześniej niż zazwyczaj, jest jeszcze ciemno. 🙂 Szybkie pakowanie. Gdy wrzucam graty do sakw oczywiście nie ma nikogo kto by pilnował naszych motocykli! Dopiero po chwili zza filarów wyłazi jakiś menel i zaczyna się upominać o kasę. No bo on niby w nocy pilnował. Aha, jasne. Idź dalej spać! Olewamy go i gdy wszyscy są już gotowi ruszamy do Tanger Med.
Dojazd nieco nam się dłuży choć to tylko jakieś 130 km. Droga w miejscami w remoncie, ale dla nas to nic takiego, nie ma co dramatyzować z tego powodu, że trzeba kawałeczek przejechać szutrem i jest ciemno. 🙂
Z gór nad ocean i jeszcze dalej
A teraz dalsza część relacji w pigułce. Nie miałem czasu, ale też nie było sensu z detalami opisywać każdego dnia wyprawy, a to dlatego, że z mojego (mocno subiektywnego) punktu widzenia najlepsze atrakcje tej wyprawy były w zasadzie już za nami. 😉
Mountain highways
No i mamy opóźnienie! Opóźnienie w pisaniu relacji. Jak to możliwe? Przecież obiecałem sobie, że codziennie coś naskrobię! Ano tak, ale to nie takie łatwe, bo tyle się dzieje, że nie mam po prostu kiedy zebrać myśli! Zresztą szkoda mi też czasu na siedzenie z nosem w smartfonie, kiedy wokół trwa marokańska impreza! 🙂
Spróbuję jakoś nadrobić powstałe zaległości… 😉
Piaski Sahary
Wstajemy rano, gdy za oknem naszego apartamentu zaczyna świtać. Czyli w zasadzie jak zwykle od kiedy jesteśmy w Maroku. 🙂
Paryż – Dakar i coś jeszcze
Nowy dzień zaczyna się dla mnie wyjątkowo wcześnie. A to dlatego, że około godziny czwartej słychać warkot silnika. Wrócił patrol marokańskiej Policji. Wygląda na to, że faktycznie zamierzają nas tutaj pilnować! Efekt uboczny – wybudzam się i już tak sobie mi się śpi.
Czekam cierpliwie przewracając się z boku na bok, aż zaczyna świtać. To znak, że czas na kawę!
Zajebisty dzień
Co ja mam Wam dzisiaj napisać? Dziś był po prostu zajebisty dzień! Ale zacznijmy od początku. Widok, który ujrzeliśmy o świcie zapowiadał, że nie będziemy się nudzić, bo to właśnie tam mieliśmy za chwilę ruszyć. 🙂
Im dalej tym lepiej
Dzień dobry! W tym miejscu muszę dodać, że hotel był taki sobie, coś a’la późny Gierek – nie żeby nam to przeszkadzało, raczej klimatycznie było – lubimy takie miejsca, no ale te 600 MAD za pokój to jednak lekka przesada. Śniadanie okazuje się tak samo kiepskie jak pokoje. Ale to bez znaczenia, bo nam przecież wiele do szczęścia nie potrzeba. 🙂
Gdy jedni jeszcze się pakują, innych aż nosi, tak palą się do dalszej jazdy! 🙂
Typowa Afryka
Słońce wstaje powolutku, bo mimo zmiany czasu na zimowy, jasno zaczyna się robić dopiero około godziny 7.30.
Marokański dzień zaczynamy od śniadania w knajpce obok hotelu. Czekając, aż przyniosą nam zamówione dania podziwiamy afrykański świt.